Dyscyplinę trzymali na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Jak ktoś nawalił, wszyscy robiliśmy pompki – mówi sierż. pchor. Mateusz Kotas. Jest jednym z dwóch polskich studentów, który przeszedł elitarny kurs dla przyszłych dowódców w amerykańskim Fort Benning.
Miesięczny kurs Cadet Leadership Development zorganizował Western Hemisphere Institute for Security Cooperation w Fort Benning. Kończą go zwykle kadeci z West Point i Reserve Officer Training Course oraz podchorążowie z Ameryki Łacińskiej. Sierż. pchor. Mateusz Kotas i sierż. pchor. Bartłomiej Więcek z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych z Wrocławia byli tam jedynymi Europejczykami.
Jak trafili na szkolenie? Wrocławska uczelnia przeprowadziła wewnętrzne kwalifikacje. Spośród kilkunastu chętnych wybrała najlepszych. Ważna była świetna kondycja fizyczna i doskonała znajomość języka angielskiego.
Kurs rozpoczął się od wykładów na temat dowodzenia. – Uczyliśmy się, jak traktować podwładnych. Przestawialiśmy nasze myślenie, tak aby nie mówić do swoich ludzi „naprzód”, tylko „za mną” – opowiada sierż. pchor. Kotas. Najtrudniejszy dla podchorążych był jednak język wykładowy – hiszpański. – Na szczęście zadbano byśmy dostali angielskie tłumaczenia – mówi Bartłomiej Więcek.
Trzytygodniowe szkolenia praktyczne to codzienne pobudki o 4 rano, a pod koniec kursu nawet godzinę wcześniej, później całodniowe marsze po lasach. – Trenowaliśmy walkę z przeciwnikiem, przeszukiwanie budynków i ludzi – wspomina sierż. pchor. Mateusz Kotas. Zajęcia prowadzili instruktorzy, którzy służyli w jednostkach specjalnych. – Byli bardzo wymagający – mówi. – Dyscyplinę trzymali dzięki zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Jeśli ktoś nawalił, wszyscy robiliśmy pompki.
Ostatni tydzień był najbardziej wyczerpujący. Żołnierze spędzili w lesie pięć dni. – Wilgotność powietrza sięgała stu procent, a my musieliśmy zakładać bazy – opowiada sierż. pchor. Więcek.
Ale, jak podkreślają studenci, było warto. Sierż. pchor. Bartłomiej Więcek został uznany za najlepszego kadeta kursu. Polacy zajmowali też wysokie lokaty podczas zawodów ze sprawności fizycznej oraz strzelania. Bartłomiej za zdobycie 37 punktów otrzymał tytuł „eksperta”, co pozwoliło mu zająć trzecie miejsce w klasyfikacji ogólnej strzelców. Z kolei Mateusz uzyskał 30 punktów, za co otrzymał tytuł „Sharpshooter”. Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych zapowiada, że co roku będzie wysyłała do Stanów Zjednoczonych kolejnych swoich podchorążych.
autor zdjęć: Sierż. pchor. Mateusz Kotas, WHINSEC
komentarze