„Człowiek żyje, dopóki żyje pamięć o nim”. W ciągu ostatniego roku pożegnaliśmy dziewięciu polskich żołnierzy, którzy polegli w służbie Ojczyźnie. Pamiętać też będziemy o amerykańskim sierżancie, który zginął w Afganistanie, ratując życie Polaka.
|
||
St. chor. Jan Kiepura
Zmarł 10 czerwca w wyniku ran odniesionych po wejściu na przydrożną minę pułapkę. Podoficer Kiepura ubezpieczał pracę amerykańskich saperów z zespołu ds. oczyszczania dróg z materiałów niebezpiecznych. Do tragicznego zdarzenia doszło pięć kilometrów na południe od bazy Ghazni. Choć pomocy medycznej udzielono mu natychmiast, życia nie udało się uratować. 35-letni poległy żołnierz służył w wojsku od 2007 roku. Ostatnio zajmował stanowisko dowódcy drużyny w 1 Batalionie Strzelców Podhalańskich 21 Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie. Był doświadczonym żołnierzem, instruktorem walki. To była jego druga misja zagraniczna. Wcześniej służył w Afganistanie na szóstej zmianie. Zostawił żonę i dwóch synów. Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak awansował pośmiertnie Jana Kiepurę do stopnia starszego chorążego. |
||
|
||
Chor. Sebastian Kinasiewicz
Chorąży Kinasiewicz do maja był fotoreporterem zespołu Combat Camera w Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych. Jego pasją była fotografia i robienie filmów. Służył na misjach w Kosowie i Afganistanie, wiele czasu spędził na poligonach. Kilka miesięcy temu przeszedł selekcję do jednej z jednostek Wojsk Specjalnych i złapał bakcyla. Postanowił przenieść się z Dowództwa Operacyjnego do krakowskiego Dowództwa Wojsk Specjalnych. W czerwcu trafił do Jednostki Wojskowej NIL. Dowódcy wysłali Sebastiana na specjalistyczne szkolenie do USA, do firmy zajmującej się tworzeniem systemów dla dronów. Kochał góry, więc w wolnym czasie zdecydował się zdobyć prawie 3,5-tysięczny szczyt Hood. 11 sierpnia wyszedł w góry, wieczorem nie wrócił jednak do ośrodka. Po zgłoszeniu zaginięcia rozpoczęły się poszukiwania. Ciało 32-letniego Polaka zauważyli ratownicy, którzy przeszukiwali teren z pokładu śmigłowca. Chorąży Kinasiewicz pozostawił żonę i kilkuletniego syna. |
||
|
||
Płk rez. Robert Kozak
W środowisku lotniczym uchodził za jednego z najlepszych pilotów Sił Powietrznych, jacy kiedykolwiek latali na MiG-ach 29. Jego pokazowe loty zapierały dech w piersiach. W 2009 roku otrzymał nagrodę Buzdygana w kategorii dla najlepszego pilota. Latał też na samolotach typu: Zlin-526, TS-11 Iskra, Lim-5, Alpha Jet, Mirage-2000, F-15. W 2007 r. polskie Siły Powietrzne zdecydowały, że to on wystąpi w filmie dokumentalnym o polskich pilotach, który realizował Discovery Chanell. Był wtedy dowódcą 41 Eskadry Lotnictwa Taktycznego. Płk Kozak, niezwykle przystojny, zyskał wtedy przydomek polskiego Toma Cruise’a z Top Gun. W 2010 r. dowodził Polskim Kontyngentem Wojskowym „Orlik 3”, realizującym misję Air Policing na terytorium państw bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii). Po powrocie z bałtyckiej misji został dowódcą 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Służbę wojskową zakończył 30 listopada 2011 roku. Zginął w grudniu 2012 roku w wypadku samochodowym pod Legionowem. Zostawił żonę i dwójkę dzieci. |
||
|
||
St. chor. sztab. Mirosław Łucki
Podoficer uczestniczył w akcji przejmowania broni i materiałów wybuchowych używanych przez talibów w Afganistanie. Operacja prowadzona była przez afgańskich antyterrorystów (ang. Provincial Response Company, PRC), ale wspierali ją żołnierze z Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. W trakcie akcji wybuchła mina pułapka. Najciężej ranny st. chor. sztab. Łucki zmarł 24 sierpnia w wyniku odniesionych ran. Podoficer miał 38 lat. Służbę wojskową pełnił od 1997 roku, przez wiele lat był operatorem minerem. Z czasem awansował na stanowisko zastępcy dowódcy sekcji w Polsce i dowódcy sekcji w Afganistanie. Służył w jednostce GROM, potem w Lublińcu. Wcześniej był na misji w Iraku, a w Afganistanie służył po raz trzeci. Był żonaty, osierocił syna. Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak awansował poległego do stopnia starszego chorążego sztabowego. |
||
|
||
Płk Grzegorz Nicke
Zginął w październiku 2013 roku na skutek nieszczęśliwego wypadku na poligonie. Jego podwładny tak niefortunnie rzucił granatem, że ten zamiast trafić w oddalony o kilkadziesiąt metrów cel, spadł na ochronny wał przed okopem. Eksplozja groziła szeregowemu śmiercią. Płk Nicke, który stał obok, rzucił się na pomoc i własnym ciałem zasłonił go przed wybuchem. Niestety, odłamki granatu F-1 raziły oficera w tył głowy, tuż poniżej hełmu. Ciężko rannemu żołnierzowi natychmiast udzielono pomocy i przetransportowano do toruńskiego szpitala. Lekarze dwa tygodnie walczyli o jego życie. 19 października Grzegorz Nicke zmarł. Służbę wojskową oficer rozpoczął w 1994 roku. Przez cały ten czas związany był z artylerią. Służył w 5 pułku artylerii w Sulechowie, później w 14 pułku artylerii w Suwałkach. Od 2009 roku był dowódcą kompanii wsparcia w dywizjonie zabezpieczenia Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu. Decyzją ministra obrony Tomasza Siemoniaka, został za swój czyn pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika. Prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył pułkownika Grzegorza Nicke Krzyżem Zasługi za Dzielność. Oficer zostawił żonę i dziewięcioletniego synka. |
||
|
||
Sierż. Paweł Ordyński
Zginął 20 marca podczas rutynowego patrolu. Opancerzony pojazd, który prowadził, wyleciał w powietrze po eksplozji ładunku wybuchowego domowej roboty. Materiał wybuchowy został podłożony przez talibów zaledwie sześć kilometrów od bazy Ghazni, w której stacjonują Polacy. Poległy żołnierz miał 29 lat. Do wojska wstąpił dziewięć lat temu. Od siedmiu lat służył w 12 Brygadzie Zmechanizowanej. To była jego czwarta misja zagraniczna. Paweł Ordyński zostawił dziewczynę i osierocił dwumiesięczne dziecko. Minister obrony pośmiertnie awansował go do stopnia sierżanta. Kondolencje z powodu śmierci Polaka przekazał ministrowi również Chuck Hagel, sekretarz obrony USA. |
||
|
||
St. chor. Łukasz Sroczyński
Podoficer służył w 12 Brygadzie Zmechanizowanej w Szczecinie. Został ciężko ranny w grudniu ubiegłego roku podczas ataku na patrol w południowo-zachodniej części prowincji Ghazni, gdy Polacy zostali ostrzelani przez nieznanych sprawców. Z poważnymi obrażeniami podoficer najpierw trafił do szpitala w Ghazni, a następnie do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Lekarzom nie udało się go wybudzić ze śpiączki. Żołnierz zmarł po przeszło półrocznej walce o życie, 3 sierpnia. Na co dzień służył w 12 Brygadzie Zmechanizowanej w Szczecinie. Decyzją ministra obrony narodowej st. kpr. Łukasz Sroczyński został awansowany do stopnia starszego chorążego. Z kolei prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego za wybitne czyny bojowe połączone z wyjątkową ofiarnością i odwagą. Żołnierz miał 32 lata, pozostawił żonę i córkę. |
||
|
||
mjr Krzysztof Woźniak
Dowódca sekcji bojowej GROM zginął 23 stycznia 2013 r. podczas akcji zatrzymywania Abdula Rahmana, jednego z najgroźniejszych terrorystów poszukiwanych na terenie Afganistanu. Strzały padły, gdy żołnierze z jednostki specjalnej GROM wkraczali do budynku, w którym ukrywali się rebelianci. Major Woźniak zginął podczas wymiany ognia. Był pierwszym żołnierzem Wojsk Specjalnych, który zginął podczas akcji bojowej w Afganistanie. Mjr Krzysztof Woźniak służbę w wojsku rozpoczął w 1996 roku jako podchorąży Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Służył m.in. w 1 Brygadzie Pancernej w Wesołej i 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. W 2007 roku przeszedł selekcję w Bieszczadach i trafił do GROM-u. Żołnierz służył na misji PKW KFOR w Kosowie. Był też na trzech zmianach Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie: na V zmianie jako zastępca dowódcy Grupy Szturmowej, a na IX i XII zmianie jako dowódca Sekcji Szturmowej. Oficer został pośmiertnie awansowany przez ministra obrony Tomasza Siemoniaka do stopnia majora. Krzysztof Woźniak miał 36 lat. Zostawił żonę i trzech synów. |
||
|
||
Starszy chorąży z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej (na prośbę najbliższych nie podajemy jego personaliów)
Żołnierz wraz z dziesięcioma innymi wojskowymi został ranny podczas ataku talibów na bazę w Ghazni 28 sierpnia. Mimo wysiłków lekarzy zmarł w wojskowym szpitalu w Ramstein. 32-letni żołnierz służył w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej. Decyzją ministra obrony narodowej został pośmiertnie awansowany do stopnia starszego chorążego. Śmierć Polaka na Twitterze skomentował minister Tomasz Siemioniak: „Smutna wiadomość ze szpitala USA w Ramstein. Zmarł nasz żołnierz najciężej ranny w ataku na bazę w Ghazni. Chwała bohaterowi!”. Żołnierz pozostawił żonę i dziecko. |
||
|
||
Sierż. sztab. Michael H. Ollis
|
autor zdjęć: Tomasz Mielczarek
komentarze