moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Kazuńscy saperzy już w domu

Od kwietnia do końca sierpnia talibowie byli bardzo aktywni, nie było dnia bez incydentu. Od dawna bacznie obserwują taktykę wojsk koalicji. Jeśli zauważyli, że żołnierze znajdują ładunki, szybko zmieniali sposób działania – o pracy kazuńskich saperów podczas XIII zmiany mówi kpt. Łukasz Banasik, dowódca Grupy Inżynieryjnej.



Podczas XIII zmiany dowodził Pan Grupą Inżynieryjną. Czym zajmowali się Pańscy podwładni?

Kpt. Łukasz Banasik: Grupa liczyła 65 żołnierzy 2 Pułku Saperów. Składała się z sekcji przewodników psów oraz dwóch plutonów: inżynieryjnego i rozminowania. Ten pierwszy pododdział odpowiadał za bezpieczeństwo bazy, w razie konieczności wykonywał np. przedsięwzięcia z zakresu rozbudowy fortyfikacyjnej. Żołnierze z plutonu rozminowania zaś służyli głównie poza bazą, uczestniczyli w patrolach i pod kątem bezpieczeństwa sprawdzali drogi, po których poruszały się wojska koalicji. Takie patrole odbywały się codziennie.

Dużo mieliście pracy?

Najwięcej od razu po przyjeździe do Ghazni. Od kwietnia do końca sierpnia talibowie byli bardzo aktywni, nie było dnia bez jednego choć incydentu. Nasi żołnierze nie tylko neutralizowali niewybuchy, które w ziemi afgańskiej leżą jeszcze od czasów interwencji rosyjskiej. Znajdowali też granaty, pociski do granatników i oczywiście „ajdiki”. Trudność polegała na tym, że talibowie już od dawna bacznie obserwowali taktykę wojsk koalicji. Jeśli zauważyli, że żołnierze przy użyciu nowoczesnego sprzętu znajdują ich ładunki i potrafią je neutralizować, szybko zmieniali sposób działania. I my, i oni szukaliśmy złotego środka. Spokojniej zrobiło się dopiero po wakacjach.

Do Afganistanu zabraliście ze sobą trzy specjalnie wyszkolone psy. Pomogły wam w wykonywaniu zadań?

Psi saperzy sprawdzali przede wszystkim różne pojazdy wjeżdżające do bazy, np. te, które dostarczały zaopatrzenie. Tylko raz, na początku, zdarzył się poważniejszy incydent: Dora wykryła ślady materiału wybuchowego na korespondencji dostarczanej do PRT (Provincial Reconstruction Team). Podobnych zdarzeń na szczęście więcej nie było.





Jaki sprzęt mieliście w Afganistanie?

Sprzęt ma to do siebie, że zawsze można mieć go więcej i może on być lepszy. Jednak ten, którym dysponowaliśmy, w zupełności wystarczał do wykonywania zadań. Jeśli chodzi o materiały wybuchowe i środki zapalające, mieliśmy do dyspozycji wszystko to, z czego korzystamy w kraju: trotyl, plastyczny materiał wybuchowy, ładunki kumulacyjne oraz środki zapalające do różnych sposobów inicjowania wybuchu. Jako pierwsi Polacy w Afganistanie posługiwaliśmy się też całkiem nowym wykrywaczem Goldie.

W pracy wspierali was lepiej wyposażeni sprzętowo Amerykanie z zespołów likwidacji ładunków wybuchowych (EOD). Jak układała się współpraca?

Korzystaliśmy ze swoich doświadczeń. Niekiedy, gdy natrafialiśmy na niebezpieczne znaleziska, informowaliśmy o nich właśnie Amerykanów z EOD. Różnica między nami polegała na tym, że nasi sojusznicy za bardzo polegali na sprzęcie i procedurach. Jeśli coś wybiegało poza schematy, pojawiały się problemy. Jestem przekonany, że gdyby nas pozbawiono sprzętu, poradzilibyśmy sobie dużo lepiej.

Czy stres i adrenalina, towarzyszące przecież waszej profesji na co dzień, były na misji szczególnie mocno odczuwalne?

Na samym początku na pewno tak. Jednak szybko emocje się wyciszyły, bo wiedzieliśmy, że im więcej będzie w nas spokoju i opanowania, tym lepiej wykonamy zadania. Nie popadliśmy w rutynę, ale też nie podejmowaliśmy zbędnego ryzyka. Mocny i długotrwały stres mógłby być dla nas zdradliwy.

Dodatkowym utrudnieniem w waszej pracy były wysokie temperatury. Jak udało się działać w takich warunkach?

W Afganistanie klimat jest bardziej suchy. Gdy temperatura stawała się nieznośna, a my musieliśmy pracować, wysyłaliśmy w dane miejsce wzmocniony skład, by choć przez chwilę dać saperom odpocząć. Chodziło przede wszystkim o bezpieczeństwo, bo zmęczony człowiek może szybciej popełnić błąd.
Nie bez znaczenia było doświadczenie moich żołnierzy. 65 procent z nich już wcześniej było na misjach i wiedziało, co to służba w trudnych warunkach. Wielu pomogło bardzo dobre fizyczne przygotowanie i doskonała kondycja.



Co podczas tych kilku miesięcy było najtrudniejsze?

Żadne służbowe sprawy nie spędzały nam snu z powiek. Tym, co doskwierało najbardziej, była dla wielu z nas rozłąką z rodziną. Gdy w domu u któregoś z nas coś się działo, w normalnych warunkach wsiedlibyśmy w samochód i pojechali pomóc. Tam, tysiące kilometrów od domu, byliśmy w tej kwestii niemal bezradni. A nasze rodziny musiały liczyć same na siebie.

O saperach z Kazunia zrobiło się głośno, gdy jeden z Pana podwładnych st. szer. Filip Marciniak, narażając własne życie, uratował małego chłopca. Otrzymał za to tytuł „Bohater Pola Walki”.

Takie działania to tylko jeden z aspektów naszej służby. Nasza profesja nie jest łatwa, codziennie ryzykujemy zdrowie i życie. Dlatego każdy z moich chłopaków codzienną, ciężką pracą, bez narzekania i skarżenia się, zasłużył sobie na miano cichego bohatera.

Jest Pan zatem zadowolony z kilkumiesięcznej pracy swoich podwładnych?

Moi żołnierze to profesjonaliści. Bardzo podobała mi się ich współpraca w grupie. Mogli się prywatnie nie dogadywać, ale służbowo nie miało to znaczenia. Działali ramię w ramię, robili wszystko tak, by móc bezpiecznie wrócić do bazy. Ogromnie się cieszę, że nie zabrakło nam żołnierskiego szczęścia i wszyscy cali i zdrowi wróciliśmy do kraju.

PG

autor zdjęć: Monika Krasińska, arch. kpt. Łukasza Banasika

dodaj komentarz

komentarze


Szturmowanie okopów
 
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Karta dla rodzin wojskowych
„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
A Network of Drones
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Czworonożny żandarm w Paryżu
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Medycyna w wersji specjalnej
Jesień przeciwlotników
Miecznik na horyzoncie
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Wybiła godzina zemsty
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Wzmacnianie granicy w toku
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Jak namierzyć drona?
Razem dla bezpieczeństwa Polski
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Od legionisty do oficera wywiadu
Huge Help
Olympus in Paris
Modernizacja Marynarki Wojennej
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
„Jaguar” grasuje w Drawsku
O amunicji w Bratysławie
Nowe uzbrojenie myśliwców
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
„Szczury Tobruku” atakują
Zmiana warty w PKW Liban
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Olimp w Paryżu
Polskie „JAG” już działa
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ostre słowa, mocne ciosy
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Uczą się tworzyć gry historyczne
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Marynarka Wojenna świętuje
Transformacja dla zwycięstwa
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Święto podchorążych

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO