Dwustu żołnierzy z Bolesławca wyruszyło w pole. Ćwiczyli między innymi odpieranie ataków lotniczych i ostrzał grup dywersyjnych. Ponieważ 80 artylerzystów niedawno wróciło z półrocznej misji w Kosowie, szczególną uwagę dowódcy zwracali na dobre zgranie drużyn. Szkolenie 3 dywizjonu artylerii rakietowej trwało kilka dni.
Żołnierze 23 Śląskiego Pułku Artylerii z Bolesławca ćwiczyli głównie taktykę. Z koszar wyruszyło w pole blisko 200 wojskowych z baterii dowodzenia, trzech baterii ogniowych oraz kompanii logistycznej. Na szkolenie zabrali ze sobą blisko 50 jednostek sprzętu, m.in. 18 wyrzutni rakietowych WR-40 Langusta, wozy dowodzenia i pojazd meteorologicznego zestawu sondującego atmosferę BAR.
Gdy Langusty zajęły stanowiska ogniowe, żołnierze wprowadzali nastawy. Na komendę „Ognia!” kilkaset rakiet było gotowych uderzyć w nieprzyjaciela z odległości 20 kilometrów. Przy okazji niszcząc wszystko na powierzchni kilkunastu hektarów. Tak artylerzyści ćwiczyli ostrzał stanowisk dowodzenia i odpieranie ataków lotniczych, organizowali także zabezpieczenie bojowe.
Dowódca plutonu ppor. Andrzej Niedźwiecki podkreśla, że ważnym zadaniem było samo zajmowanie stanowisk ogniowych. – Żołnierze z obsługi czterech wyrzutni mieli za zadanie jak najszybciej przygotować swój sprzęt do otwarcia ognia. Od zajęcia stanowiska mają na to około minuty. Musieli dobrze ustawić czterdziestolufową wyrzutnię, wycelować ją według otrzymanych nastaw i zameldować gotowość do oddania strzałów. Moi podwładni wykonali zadanie bardzo dobrze – ocenia ppor. Niedźwiecki.
Ponieważ przeciwnik już w kilkanaście sekund po otwarciu ognia jest w stanie wykryć, skąd prowadzony jest ostrzał, artylerzyści ćwiczyli także błyskawiczne opuszczanie stanowiska ogniowego i ukrycie się. Inaczej namierzone przez wroga uzbrojenie zostanie zniszczone.
Kolejnym elementem szkolenia było przećwiczenie współdziałania drużyn pododdziałów. Dowódcy podkreślają, że zadanie było szczególnie istotne, ponieważ niedawno z misji w Kosowie powróciło 80 żołnierzy 3 dywizjonu. Pięcioosobowe obsługi wyrzutni ładowały je pociskami kalibru 122 milimetrów. Zadanie musiały wykonać w określonym czasie, podobnie jak przestawienie wyrzutni z położenia marszowego do bojowego.
Major Piotr Kobyłecki, zastępca dowódcy 3 dywizjonu, przypomina, że szkolenie podporządkowane było przygotowaniom do trzytygodniowych ćwiczeń na poligonie, które czekają cały dywizjon w marcu. – Wówczas żołnierze będą mieli do wykonania zadania taktyczne, będą także strzelać z użyciem amunicji bojowej – mówi mjr Kobyłecki.
autor zdjęć: plut. Jacek Kielmas
komentarze