Napalm – łatwopalna mieszanina paliw i substancji chemicznych została wykorzystana podczas szkolenia kandydatów do Narodowych Sił Rezerwowych. Ćwiczenia wyglądały groźnie: płonące pojazdy, budynki, a nawet odzież. Kleista masa płonęła w temperaturze 800 stopni C, wydzielając gryzący dym. Żołnierze nauczyli się jednak z nią walczyć. Pokonali też płonący tor przeszkód.
Film: Bogusław Politowski/ portal polska-zbrojna.pl
Ćwiczenie odbyło się na placu Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu. Zajęcia dotyczyły ochrony przed środkami zapalającymi, a wzięło w nich udział 96 żołnierzy (w tym 30 kobiet) z 1 Kompanii Szkolnej Ośrodka Szkolenia Podstawowego, dowodzonej przez kpt. Marcina Otrębę.
– Celem ćwiczenia było zapoznanie elewów z rodzajami środków zapalających, z jakimi mogą się zetknąć na polu walki, oraz ze skutkami ich użycia. Zaprezentowaliśmy im też metody gaszenia i neutralizacji palnych substancji – mówi kpt. Otręba. Dowódca dodał, że ważnym elementem zajęć była nauka udzielania pierwszej pomocy ludziom poparzonym oraz pokonywanie płonącego toru przeszkód.
W czasie szkolenia do inicjowania ognia używano napalmu. Jest to mieszanina paliw ciekłych ze specjalnymi substancjami chemicznymi. Major Waldemar Szcześniak, starszy wykładowca cyklu Obrony przed Bronią Masowego Rażenia wrocławskiego Centrum, podkreślał, że konwencja genewska zabrania stosowania napalmu na polu walki. Ponieważ jednak jest to środek łatwy do zrobienia, można go stosować do celów szkoleniowych.
Ważnym elementem ćwiczenia było zachowanie się żołnierzy w sytuacji, gdy środki zapalające spowodowały pożar pojazdu, którym się przemieszczali. Dzięki temu elewi nauczyli się ewakuować z płonącego pojazdu oraz gaszenia transportera za pomocą łopatek saperskich.
Do programu szkolenia żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych temat ochrony przed środkami zapalającymi został wprowadzony w tym roku. – Najtrudniejsze było na pewno pokonywanie płonącego toru przeszkód. To sprawdzian nie tylko odwagi, lecz także kondycji fizycznej i psychicznej każdego z nas – powiedział szer. elew Sebastian Mróz ze Szczecina.
Wieloelementowy płonący tor przeszkód żołnierze pokonywali w maskach przeciwgazowych oraz rękawicach ochronnych. Mieli na sobie pełne wyposażenie oraz broń, co znacznie utrudniało bieg. Kłopotliwe okazało się to zwłaszcza wówczas, gdy żołnierze pokonywali płonące miejsca za pomocą liny, po kładce lub przez kilkumetrowy ciasny tunel.
Zanim zapłonął tor przeszkód, elewi mogli go najpierw pokonać „na sucho” – bez masek i ognia. To zapewne pomogło w zdaniu egzaminu. Próbę ognia przeszli wszyscy.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze