Do ćwiczących polskich artylerzystów dołączyli żołnierze z amerykańskiej 173 Brygady Powietrznodesantowej. Od wczoraj razem szkolą się na poligonie pod Toruniem. Bojowy, artyleryjski komponent 173 Brygady składa się z baterii artylerii, dwóch 105-milimetrowych haubic M119, dwóch samochodów Humvee oraz czterdziestu żołnierzy obsługi.
173 Brygada Powietrznodesantowa to elita amerykańskiej armii. Jej żołnierze wykazywali się bohaterstwem m.in. podczas wojny w Wietnamie, Iraku oraz podczas konfliktu w Afganistanie. W Wietnamie w 1967 roku wzięli udział w jedynej podczas tego konfliktu operacji spadochronowej. Zginęło wówczas prawie 1800 spadochroniarzy.
Od kilku tygodni na poligonie drawskim razem ze spadochroniarzami 18 Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska-Białej szkoli się ta elitarna amerykańska kompania. Obok treningów strzeleckich i taktycznych, ćwiczą wspólnie z Polakami przede wszystkim desant z samolotów transportowych.
Wczoraj na toruńskim poligonie pojawił się bojowy, artyleryjski komponent 173 Brygady. Składał się z baterii artylerii, dwóch 105-milimetrowych haubic M119, dwóch samochodów Humvee (do holowania dział) oraz około czterdziestu żołnierzy obsługi.
Amerykańscy żołnierze dołączyli do trwającego od kilku dni zgrupowania trzech polskich pułków artylerii – 11 z Węgorzewa, 5 z Sulechowa i 23 z Bolesławca, w którym uczestniczy około tysiąc żołnierzy. Jak przystało na spadochroniarzy, desantowali się z pokładu ogromnego C-17 Globemaster III.
Choć plan zakładał, że na spadochronach zrzuceni zostaną nie tylko żołnierze i amunicja, ale również haubice M119 i samochody HMWWV, z powodu silnego wiatru desant ograniczono jedynie do ludzi i amunicji.
Ponieważ strona amerykańska była przygotowana również i na taki scenariusz, w pobliskim lesie stały ukryte dwie haubice M119, żołnierze US Army po wylądowaniu przystąpili do bojowego strzelania z dział.
Obserwujący szkolenie Amerykanów płk Jarosław Kraszewski, szef wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych, nie ukrywał, że mimo pokrzyżowania przez pogodę planów desantu ćwiczenia z jednostką powietrznodesantową mają dla polskich artylerzystów ogromną wartość.
– Artyleria przyzwyczaiła do myślenia w kategoriach ciężkiego sprzętu, który musi być transportowany drogą kołową lub na gąsienicach. Amerykanie ze 173 Brygady z powodzeniem dostarczają uzbrojenie drogą powietrzną, desantując je na spadochronach – powiedział płk Jarosław Kraszewski. Dodał, że choć polska armia nie ma obecnie dział, które można zrzucać na spadochronach, jednak wkrótce będą. – Armatohaubice Kryl mają być zdolne nie tylko do przerzutu samolotami, ale także do desantowania z pokładów statków powietrznych. Dlatego już teraz warto uczyć się od najlepszych, jak tego typu zadania wykonywać – komentował płk Kraszewski.
Pełniący na toruńskim zgrupowaniu obowiązki oficera prasowego por. Justin Hicks ze 173 Brygady Powietrznodesantowej podkreślał, że zadanie bojowe, które trwało kilkadziesiąt minut, wymagało długich przygotowań i zaangażowania wielu osób. – Od strony bojowej to nie jest tylko desantowanie żołnierzy i ich sprzętu. Nasi obserwatorzy, którzy naprowadzają artylerię na cele, aby zgrać się z polskimi kolegami, musieli przyjechać tu już kilka dni temu – wyjaśniał.
Amerykańscy artylerzyści ze 173 Brygady pozostaną na poligonie pod Toruniem do końca tygodnia. Przez ten czas będą wykonywali zadania ogniowe z żołnierzami z trzech stacjonujących tam polskich pułków artylerii (każdego dnia z innym). Po zakończeniu ćwiczenia wrócą do bazy w Niemczech.
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski, kpr. Maciej Hering/CSAiU
komentarze