Dla marynarki wojennej to najważniejsze ćwiczenie od trzech lat. Jego scenariusz odbiega od wszystkich innych, jakie znamy – podkreśla wiceadmirał Ryszard Demczuk. Dziś podsumowano pierwszy etap manewrów, których gospodarzem jest Polska. Po południu okręty znów wyszły w morze.
Jak tłumaczył na dzisiejszej konferencji w Akademii Marynarki Wojennej wiceadmirał Ryszard Demczuk, inspektor marynarki wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, manewry z reguły zakładają symulowaną walkę z przeciwnikiem. Tutaj uczestnicy mają za zadanie nieść pomoc – nawet okrętom, które podczas wojny stałyby po przeciwnej stronie. – Dlatego tego typu działania traktujemy jak misję humanitarną – zaznaczał wiceadmirał Demczuk. Wtórował mu kontradmirał Robert Kamensky, szef COMSUBNATO – natowskiej komórki zajmującej się okrętami podwodnymi. – Podwodniacy mają jednego wspólnego wroga, a jest nim morze. Na głębokości, gdzie operują, nie wybacza ono żadnych błędów. A jeśli już jakiś popełnisz, szybko ci o tym przypomni – mówił kontradmirał.
Konferencja w Akademii Marynarki Wojennej była podsumowaniem pierwszej części ćwiczeń. Po południu rozpoczęła się ich kolejna odsłona. Okręty zaczęły opuszczać port w Gdyni. Wśród nich była szwedzka jednostka HSWMS „Belos”, na pokładzie której znajduje się system NSRS. Jego główny element stanowi pojazd podwodny. Będzie on podłączał się do spoczywających na dnie okrętów podwodnych. Dzięki temu marynarze z ich załóg ewakuują się na powierzchnię suchą stopą. W morze wyszły też niemiecki okręt dowodzenia FGS „Main” oraz jednostki z Polski, między innymi fregata rakietowa ORP „Gen. T. Kościuszko” i ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, który na potrzeby „Dynamic Monarch” został zamieniony w pływające centrum medyczne.
– Załogi okrętów realizowanie zadań rozpoczną już dzisiaj – zapowiada kpt. mar. Piotr Wojtas z biura prasowego ćwiczenia „Dynamic Monarch 2014”. Będą one polegały na poszukiwaniu, a potem niesieniu pomocy trzem zaginionym okrętom podwodnym: polskiemu ORP „Sęp”, szwedzkiemu HSWMS „Halland” oraz holenderskiemu HNLMS „Bruinvis”. W tym celu użyty zostanie pojazd podwodny. Jutro na Zatoce Gdańskiej zameldują się grupy nurków z Holandii, Izraela, Kanady, Turcji i Polski. Ich zadanie będzie polegało między innymi na podłączaniu do spoczywających na dnie okrętów specjalnych przewodów. Umożliwią one wentylację pokładów. – Na razie nurkowie ćwiczą w głębokim na 10 metrów basenie Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni – informuje kpt. mar. Wojtas. – Sprawdzają tam sprzęt i przygotowują się do działań na morzu – dodaje.
„Dynamic Monarch” to jedne z największych na świecie ćwiczeń w ratowaniu załóg okrętów podwodnych. Organizatorem jest NATO, jednak biorą w nich udział także marynarze, lotnicy i obserwatorzy z państw nienależących do sojuszu północnoatlantyckiego. Tak jest i tym razem. W ćwiczeniach, których gospodarzem jest Polska, uczestniczy 14 okrętów, śmigłowce i samoloty, grupy nurków oraz ekipy medyczne z kilkunastu krajów świata. Ich poczynaniom przyglądają się obserwatorzy z państw Azji, Afryki, Europy i Ameryki Płd.
Ćwiczenia rozpoczęły się w poniedziałek. Wówczas na Zatokę Gdańską wyszły polskie okręty wspierane przez holenderską jednostkę HNLMS „Merkuur” oraz lotników morskich. Mieli oni odszukać okręt podwodny ORP „Sęp”, który nie przesłał meldunku o swojej pozycji i został uznany za zaginiony. Mimo trudnych warunków zadanie udało się zrealizować.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze