To nie jest przygoda dla nowicjuszy. My tu nikogo nie uczymy, ale wymieniamy się wiedzą i doświadczeniami – mówi chor. Dariusz Aleksiuk, instruktor z 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej. 70 śmiałków wzięło udział w kursie wysokościowym dla służb mundurowych. Szukali rannych, chodzili po mostach linowych, zjeżdżali w dół wodospadu.
W Kłodzku zameldowało się 67 mężczyzn i 3 kobiety. To żołnierze z Zespołu Działań Specjalnych Sił Powietrznych z Powidza, z jednostek 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa oraz funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straży Granicznej, Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji, Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i Biura Ochrony Rządu. Mundurowi razem przeszli kurs, który dla instruktorów wysokościowych zorganizował 22 Karpacki Batalion Piechoty Górskiej.
Żołnierz musi się wspinać
– Kurs cieszy się dużym zainteresowaniem. Co roku w szkoleniu biorą udział nowe osoby, ale mamy też grupę stałych bywalców. Staramy się, by program był zawsze trochę zmodyfikowany – mówi kpt. Konrad Radzik, rzecznik prasowy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.
Po co górski kurs dla wojskowych? – Techniki linowe i wspinaczka są dla żołnierzy bardzo ważne. Takie umiejętności mogą się przydać na przykład ratownikom medycznym podczas działań bojowych w rejonie górzystym, gdy trzeba będzie za pomocą lin transportować sprzęt lub rannego – dodaje kapitan.
Tyrolka i jumarowanie
Każdego dnia żołnierze rozpoczynali zajęcia przed 8 rano, a kończyli około godziny 18. – Na początek tyrolka i jumarowanie – mówi chor. Dariusz Aleksiuk, instruktor z 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej. – Tyrolka to swego rodzaju most linowy. Linę długości 130 m zawiesiliśmy między twierdzą w Kłodzku a ratuszem miejskim. Każdy z uczestników szkolenia ćwiczył zjazdy na wysokości około 45 m nad ziemią.
Później wcale nie było łatwiej. Jumarowanie to bowiem pionowe wchodzenie po linie z wykorzystaniem przyrządów zaciskowych. Za bezpieczeństwo zajęć i program kursu odpowiadali: chor. Aleksiuk i mł. chor. Maciej Kubicki. Treningi na wysokości razem z nimi prowadziło jeszcze 18 innych instruktorów z kłodzkiego batalionu.
Instruktorzy przyznają, że najtrudniejsze dla żołnierzy i funkcjonariuszy są właśnie zjazdy i podchodzenie z użyciem przyrządów. – Trzeba mieć nie tylko siłę, ale przede wszystkim wiedzę, by prawidłowo wykonywać niektóre zadania – mówią. Dlatego na kurs wysokościowy do Kłodzka przyjeżdżają tylko specjaliści, którzy próbowali już swoich sił w górach, trenowali wspinaczkę i ratownictwo wysokogórskie. – To nie jest kurs dla nowicjuszy. My tu nikogo nie uczymy, lecz wymieniamy się wiedzą i doświadczeniami. Spotykamy się, by szlifować nawyki i poprawiać błędy – mówi chor. Dariusz Aleksiuk.
Na ratunek w jaskini
W tym roku żołnierze i funkcjonariusze po raz pierwszy przećwiczyli prowadzenie akcji ratowniczych w jaskiniach i sztolniach. Podzieleni na ośmioosobowe zespoły musieli jak najszybciej przeszukać jaskinię i znaleźć rannego żołnierza. By to zrobić, musieli sprawdzić cztery dwustumetrowe korytarze. – W przypadku takich działań czas jest najważniejszy. Trzeba jak najszybciej odnaleźć poszkodowanego, bo nigdy nie można być pewnym, z jakim urazem mamy do czynienia – podkreśla instruktor z 22 Batalionu. – Podczas kursu założyliśmy, że poszkodowany ma złamaną nogę. Ratownicy przeszukiwali podziemne korytarze na głębokości 18 m, oświetlając sobie drogę jedynie czołowymi latarkami – dodaje.
A gdy już znaleźli rannego, musieli udzielić mu pomocy medycznej, unieruchomić złamaną nogę i powoli przetransportować na powierzchnię.
Na linie w kamieniołomie
To jednak nie wszystko. Żołnierze i funkcjonariusze ćwiczyli także techniki linowe we wchodzeniu i zjazdach na wiadukcie Żdanowskim oraz w kamieniołomie. Zjeżdżali na linie do łodzi oraz przechodzili nad taflą wody. Musieli także odważyć się i skoczyć ze skarpy kamieniołomu na tzw. wahadło. – Między dwoma brzegami kamieniołomu rozciągamy linę, a żołnierz na specjalnym bloczku wykonuje skok w stronę wody. Luźna lina przejmuje ciężar człowieka, by ten bezpiecznie dostał się na drugi brzeg. Nie jest to trudne zadanie, ale uczestnicy kursu muszą pokonać lęk, by je wykonać – przyznaje chor. Aleksiuk.
Finałem szkolenia były zajęcia w Międzygórzu na wodospadzie Wilczki. Żołnierze i funkcjonariusze musieli, wykorzystując przyrządy, zjechać w dół wodospadu na linach. – Cieszymy się, że wszystkie etapy szkolenia przebiegły bezpiecznie. W przyszłym roku spróbujemy przećwiczyć czynności, których nie udało nam się tym razem ze względu na złą pogodę. Chodzi między innymi o desantowanie ze śmigłowca na grubą linę – mówi instruktor z Kłodzka.
Szkolenie wysokościowe dla instruktorów służb mundurowych odbywa się co roku od dziewięciu lat. Zajęcia organizuje 22 Karpacki Batalion Piechoty Górskiej z Kłodzka (jednostka wchodzi w skład 21 Brygady Strzelców Podhalańskich). Dotychczas w kursach uczestniczyli instruktorzy wysokościowi z wojsk lądowych, sił powietrznych, wojsk specjalnych oraz pozostałych polskich służb mundurowych.
autor zdjęć: por. Damian Antonik
komentarze