Nie możemy sobie powiedzieć, że mamy potężnych sojuszników, w związku z tym nie musimy dbać o własną obronę. Takich państw nikt na świecie nie szanuje – powiedział na antenie radiowej Trójki wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Film: Trójka Polskie Radio
Szef MON podkreślił, że Polsce zależy na jak największej obecności żołnierzy Sojuszu na swoim terytorium i przeprowadzaniu częstych, wspólnych ćwiczeń. – Na szczycie w Newport zostały ustalone trzy formy: ciągła rotacyjna obecność żołnierzy NATO, USA w Polsce, siły natychmiastowego reagowania, czyli „szpica” i wzmocnienie roli korpusu Północ-Wschód w Szczecinie, który ma stać się organizatorem obrony na wschodniej flance – tłumaczył minister.
Wicepremier mówił w radiowej Trójce, że w lutym przyszłego roku ministrowie obrony NATO mają przesądzić – jak będą wyglądały siły natychmiastowego reagowania. Oddziały „szpicy” nie będą przebywać w jednym miejscu, ale będą „wydzielane przez poszczególne państwa członkowskie”. – „Szpica” będzie tam, gdzie będą zagrożenia, jeśli będą w Polsce, to elementy dowodzenia będą u nas – dodał Tomasz Siemoniak.
Minister podkreślił, że państwo wielkości Polski i będące w takim położeniu geograficzno-historycznym powinno dbać o własną obronę i o sojusze. – Nie możemy sobie powiedzieć, że mamy potężnych sojuszników, w związku z tym nie musimy dbać o własną obronę. Takich państw nikt na świecie nie szanuje – tłumaczył minister Siemoniak.
Szef MON wskazał również, że Polska musi mieć potencjał wojskowy na tyle silny, by móc odstraszać potencjalnego przeciwnika.
Źródło: MON
autor zdjęć: arch. MON
komentarze