Posłowie sejmowej Komisji Obrony dyskutowali o przyjętej w ubiegłym roku Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. Dokument opracowany przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego został zaakceptowany w październiku 2014 roku przez rząd, a następnie podpisany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Strategia, określana często jako „kręgosłup bezpieczeństwa narodowego”, analizuje obecną sytuację międzynarodową, wskazuje źródła zagrożeń i wymienia sposoby zwiększenia bezpieczeństwa przede wszystkim Polski, ale także Europy i świata. Przy czym bezpieczeństwo jest tu szeroko pojmowane – dotyczy zarówno kwestii polityczno-militarnych, jak i niemilitarnych (np. cyberprzestępczość czy brak niezależności energetycznej).
Trzy źródła zagrożeń
W środę gen. Stanisław Koziej, szef BBN przedstawiał posłom główne założenia dokumentu. Przede wszystkim podkreślał, że Strategia odpowiada na zmienioną sytuację w naszym regionie. – Konflikt rosyjsko-ukraiński, jaki toczy się za naszą wschodnią granicą, pokazał, że skończyła się era pozimnowojenna. Charakteryzowała się ona ciągłym proponowaniem Rosji, by współpracowała z NATO przy budowie globalnego bezpieczeństwa. W ubiegłym roku nastąpił zwrot w relacjach Rosja-Sojusz Północnoatlantycki z powodu nowego sposobu działania Moskwy. Działania nastawionego na konfrontację a nie współpracę – mówił gen. Koziej.
W Strategii, oprócz imperialnej i agresywnej polityki Rosji, wśród zjawisk zagrażających bezpieczeństwu naszego regionu i całej Europy wymieniono również pojawienie się Państwa Islamskiego. – Warto podkreślić, że mamy do czynienia z nowym zjawiskiem, bo działania bojowe skrajnych islamistów połączone są z próbą tworzenia struktur terytorialnych nowego państwa, kalifatu. Zagrożeni czują się przede wszystkim nasi sojusznicy z Europy Południowej. Musimy być gotowi, że jeśli Turcja wezwie na pomoc sojuszników z NATO, będziemy zobowiązani do zareagowania – zauważył szef BBN. – Trzecie, najnowsze źródło zagrożenia, to odnowienie się terroryzmu wewnątrzeuropejskiego. W pewnym stopniu jest ono powiązane z Państwem Islamskim. Terroryści, którzy organizują zamachy na naszym kontynencie są często szkoleni na terenie Państwa Islamskiego – dodał gen. Koziej.
Strategia wskazuje też na charakter ryzyka, z jakim Europa ma obecnie do czynienia. Autorzy dokumentu podzielili go na trzy grupy: ryzyko związane z wojną hybrydową, czyli „działaniami poniżej progu tradycyjnej wojny”, coraz mniejszym zaangażowaniem militarnym USA w Europie oraz ryzyko wynikające za słabości Unii Europejskiej w prowadzeniu wspólnej polityki obronnej i działań dotyczących bezpieczeństwa. – Niestety Unia na zagrożenia reaguje ad hoc, na domiar złego w dość wolnym tempie. Powinniśmy próbować to zmienić – wyjaśniał gen. Koziej.
Co trzeba zrobić, by Polska była bezpieczniejsza?
Autorzy Strategii wymieniają kilkadziesiąt kwestii koniecznych do zrealizowania. Przede wszystkim jednak należy „położyć nacisk na własne zdolności przeciwdziałania zagrożeniom”. Chodzi tu m.in. o budowanie silnej, nowoczesnej i świetnie wyszkolonej armii, ale też rozwijanie przemysłu obronnego. Musimy zwiększyć aktywność na forum NATO i przypominać o znaczeniu art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego mówiącego o kolektywnej obronie. Zadaniem dla polskich władz jest dopilnowanie realizacji postanowień ze szczytu NATO w Newport (m.in. wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu poprzez utworzenie tzw. szpicy, czyli sił szybkiego reagowania). Ale Polska nie może uciekać od „angażowania się w działania zapewniające bezpieczeństwo globalne w misjach międzynarodowych”. Strategia wskazuje także na konieczność przyjęcia ustaw zwiększających bezpieczeństwo, m.in. wprowadzającej reformę dowodzenia armią w czasie wojny, podnoszącej do 2 proc. PKB poziom wydatków obronnych czy reformy obrony cywilnej.
Jak posłowie ocenili Strategię?
Posłanka Anna Sobecka (PiS) przez blisko 10 minut odczytywała swoje uwagi. – Oczywiście dobrze, że taki dokument powstał, jednak jest to jedynie zbiór pobożnych życzeń, które powtarza się niezmiennie od ponad 20 lat – zauważyła. Jej zdaniem słabością dokumentu jest to, że nie ma w nim konkretnych „wskazówek, co należy zrobić, by zrealizować cele strategiczne”. – Jak w przyszłości zmierzyć stopień realizacji tych celów? Nie ma możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za osiągnięcie wymienionych zamierzeń – punktowała Anna Sobecka. Ale minister Koziej zapewnił posłankę, że – choć niektóre cele trudno „zważyć i zmierzyć” – to możliwa będzie ocena czy zostały one osiągnięte. – Konkrety są ujęte w innych, w większości niejawnych, dokumentach – odpowiadał.
Z oceną posłanki Sobeckiej nie zgodził się także inny poseł opozycji. – Niewątpliwie, to sukces, że taki dokument powstał. A wbrew temu, co mówiła posłanka Sobecka, nie jest on powtórzeniem tych samych haseł, które były w poprzednim dokumencie. W tej Strategii pojawiły się nowe, wcześniej nie identyfikowane zagrożenia – zauważył Stanisław Wziątek (SLD), wiceszef komisji obrony. Poseł Wziątek miał jednak żal, że Strategia, przed podpisaniem przez prezydenta, nie była konsultowana z posłami. – Teraz debata nie ma większego znaczenia – zauważył. Szef BBN obiecał, że kolejny dokument – zanim trafi do podpisu prezydenta – zostanie przesłany jeszcze do parlamentu.
Z kolei poseł Michał Jach (PiS) stwierdził, że Strategia to dowód na „fatalne funkcjonowanie państwa”. – Jej autorzy przyznają na przykład, że korupcja jest zagrożeniem bezpieczeństwa narodowego. To nie mówi opozycja, tak twierdzi strona rządowa,. To niepokojące – mówił poseł PiS. Wśród zarzutów wymienił także – opóźnienie w przyjęciu dokumentu (poprzednia strategia była przyjęta siedem lat wcześniej) oraz, że w dokumencie nie ma programu dotyczącego rozwoju marynarki wojennej.
– Dokument już mamy, teraz musimy umiejętnie przełożyć te plany na realne działanie – podsumował dyskusję prowadzący posiedzenie Stanisław Wziątek.
Nowa Strategia zastąpiła dokument z 2007 roku. Została ona opracowana na podstawie ustaleń przeprowadzonego w latach 2011-2012 Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN). Analizy umieszczone w Przeglądzie wskazały m.in. na konieczność przesunięcia akcentów w budowie zdolności obronnych, a także uwzględnienia bezpieczeństwa cybernetycznego.
Polskie zaangażowanie w wojnę z Państwem Islamskim
Podczas środowego posiedzenia posłowie rozmawiali także na temat ewentualnego zwiększenia zaangażowania Polski w koalicję przeciwko Państwa Islamskiego. Obecnie tworzy ją ponad 60 państw, jednak w działaniach zbrojnych bierze udział około 50. Do tej pory koalicja, której liderem jest USA, przeprowadziła 1676 nalotów i zniszczyła ponad 3 tys. celów. – Te działania zmusiły rebeliantów do rozproszenia sił. Można powiedzieć, że doszło do przełomu i bojownicy Państwa Islamskiego stracili inicjatywę, zostali zatrzymani. Choć oczywiście nadal istnieje ryzyko, że przejdą do ofensywy – oceniał Maciej Jankowski, wiceminister obrony narodowej.
Wiceszef MON przyznał, że Polska „udziela politycznego poparcia, ale operacyjnie nie jest zaangażowana”. – To ze względu na nasze zainteresowanie tym, co się dzieje na Ukrainie – wyjaśniał wiceminister Jankowski. To jednak nie przekonało posła Zbyszka Zaborowskiego (SLD). – Na czym polega zaangażowanie Polski w sytuację na Ukrainie, skoro uniemożliwia ona włączenie się w większym stopniu w koalicję przeciw PI? – dociekał poseł SLD, ale na swoje pytanie nie uzyskał odpowiedzi.
Parlamentarzyści chcieli też wiedzieć, czy możliwe jest wysłanie polskich żołnierzy lub sprzętu na Bliski Wschód. Leszek Soczewica, wiceminister spraw zagranicznych, powiedział, że od kilku miesięcy toczą się w tej sprawie rozmowy z Amerykanami, jednak uchylił się od udzielenia konkretnych informacji ze względu na jawne posiedzenie komisji. Być może jednak polscy żołnierze włączą się w działania szkoleniowe. Póki co, Polska pomogła irackim uchodźcom – w sierpniu i listopadzie ubiegłego roku samoloty wojskowe przetransportowały pomoc humanitarną.
autor zdjęć: Andrzej Witkowski
komentarze