Kilkudziesięciokilometrowe marsze z wyposażeniem, nocne wędrówki po górskich bezdrożach oraz wyczerpujące treningi wspinaczkowe na zaporze w Solinie. Tak w Bieszczadach szkolą się zwiadowcy z 6 Brygady Powietrznodesantowej. W zajęciach uczestniczą także funkcjonariusze Straży Granicznej.
Na poligonie w Trzciańcu zameldowało się około 150 wojskowych. – Jesteśmy na półmetku szkolenia. W zgrupowaniu poligonowym biorą udział żołnierze wszystkich jednostek 6 Brygady Powietrznodesantowej. Są to spadochroniarze z pododdziałów rozpoznawczych oraz strzelcy wyborowi z batalionów w Gliwicach i Bielsku-Białej – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady.
Oko na przeciwnika
– Żołnierze szkolą się głównie w prowadzeniu obserwacji – mówi mjr Jarosław Kowalski, szef sekcji rozpoznawczej 6 Brygady.
Zajęcia odbywają się przede wszystkim nocą. Często trwają bez przerwy przez dwie lub trzy doby. Spadochroniarze ćwiczą się w wystawianiu stałych i ruchomych posterunków obserwacyjnych. Trenują także m.in. budowanie baz, zasady maskowania, dobieranie ekwipunku i techniki przenikania na teren przeciwnika. – To wymagające szkolenie. Za nami kilkudziesięciokilometrowe marsze oraz wielogodzinne obserwacje za dnia i nocą z wykorzystaniem noktowizji – mówi jeden ze spadochroniarzy.
Dla zwiadowców góry to idealne miejsce na trening. – Szkolenie takie jest potrzebne, bo uczy żołnierzy pokory. Szybko widać braki i błędy w wyposażeniu i wyszkoleniu pododdziałów – przyznaje mjr Kowalski. Aby nie zostać zdemaskowanym przez przeciwnika, żołnierze muszą stosować odpowiednie techniki poruszania się i doskonale orientować się w terenie. A to może być trudne, zwłaszcza w nocy, gdy nie ma zbyt wielu punktów odniesienia.
– Żołnierze wojsk powietrznodesantowych muszą być przygotowani do działania w głębi ugrupowania przeciwnika. Dlatego uczymy dowódców plutonów i drużyn podejmowania samodzielnych decyzji na polu walki. Muszą czuć odpowiedzialność za wykonanie zadania i życie podległych żołnierzy – dodaje szef brygadowych zwiadowców.
Podczas zajęć żołnierze współpracują ze Strażą Graniczną. Wojskowi korzystają z ich znajomości terenu. Uczą się, jak w sposób niezauważony poruszać się po bieszczadzkich lasach. To nie wszystko. Żołnierze doskonalą też umiejętności taktyczne w terenie zurbanizowanym. Ćwicząc walkę na małych odległościach, np. w pomieszczeniach, wykorzystują zestawy do paintballu. Trenują także z wykorzystaniem technik alpinistycznych. Swoje umiejętności szlifują m.in. podczas wejść i zjazdów ze ścian budynków oraz wchodząc za pomocą lin na 84-metrową ścianę zapory nad Soliną.
Pierwszy zrzut
Trzcianiec, to nie jedyne miejsce, w którym szkolą się żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej. 180 spadochroniarzy z batalionu logistycznego bierze właśnie udział w szkoleniu ogniowym w Nowej Dębie, a ponad 100 szturmanów z 16 Batalionu trenuje w Żaganiu.
W czwartek odbyło się także pierwsze w tym roku szkolenie spadochronowe. Z pokładu samolotu transportowego C-130 Hercules na Pustynię Błędowską desantowało się 120 żołnierzy. Wojskowi skakali z wysokości 400 metrów ze spadochronami okrągłymi AD-95 i z 4000 metrów ze spadochronami sterowanymi AD-2000. Dodatkowo na pustyni wylądowały cztery zasobniki towarowe CDS (Conteiner Delivery System). Każda ze skrzyń ważyła ok. 700 kilogramów. – Do końca marca każdy żołnierz wojsk powietrznodesantowych musi uzyskać dopuszczenia do wykonywania skoków. Szkolenie kończy się teoretycznym i praktycznym egzaminem. Dopiero po nim można rozpocząć skoki – mówi kpt. Marcin Gil.
W ubiegłym roku żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej wykonali 15,5 tysiąca skoków spadochronowych.
autor zdjęć: Maciej Goc
komentarze