Kilku uzbrojonych napastników wtargnęło do kina i wzięło 50 zakładników. W stan alarmu zostały postawione służby reagowania kryzysowego. Dzień wcześniej alert wywołała bomba na stadionie. To tylko niektóre ze scenariuszy manewrów „Kryzys 15”. We Wrocławiu działania podczas ataku terrorystów ćwiczyli żołnierze, policjanci, strażacy i studenci. W sumie kilka tysięcy osób.
Ćwiczenia zorganizowała Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych z Wrocławia. Manewry były sprawdzianem reagowania kryzysowego dla wojska, służb mundurowych i państwowych instytucji. Także studenci wrocławskiej uczelni, głównie z Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie, sprawdzili swoją wiedzę w praktyce. – Teoria nie wystarczy, aby dobrze przygotować studentów do pracy w strukturach bezpieczeństwa państwa. Każde przedsięwzięcie omawiane na wykładach powinno być przećwiczone w praktyce. Dlatego przygotowaliśmy takie ćwiczenia – mówi płk dr Krzysztof Klupa, prodziekan wydziału nauk o bezpieczeństwie WSOWL.
W manewrach „Kryzys 15” wzięło udział w sumie kilka tysięcy osób. Wśród nich przedstawiciele Centrum Powiadamiania Ratunkowego, Wojewódzkiego i Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, Zespołu Negocjacji Policyjnych, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej oraz saperzy. Poza studentami ćwiczyli także wykładowcy wrocławskiej szkoły.
Zapora wodna, stadion i kino
Scenariusz ćwiczeń „Kryzys 15" został tak ułożony, aby można było trenować różne rodzaje działań kryzysowych. W pierwszym dniu do uczestników dotarła wiadomość, że w miejscowości Otmuchów terroryści wysadzili zaporę wodną. Zespoły wojewódzkich sztabów wojskowych z Wrocławia i Opola musiały zorganizować wsparcie dla służb cywilnych i władz Otmuchowa. Uruchomili systemy powiadamiania oraz ekipy cywilne i wojskowe, aby przeprowadziły ewakuację ludzi z zalanych terenów.
Drugiego dnia ćwiczeń nadeszła informacja, że na stadionie miejskim terroryści podłożyli ładunki wybuchowe. Uczestnicy manewrów musieli uruchomić wszystkie niezbędne służby, w tym grupy pirotechniczne policji oraz wojskowych saperów. Z trybun trzeba było ewakuować trzy tysiące ludzi. Ładunki zostały zneutralizowane.
Trzeciego dnia nastąpił atak na kino. Terroryści zagrozili, że zaczną zabijać zakładników, jeśli z więzień nie zostaną uwolnieni bojownicy z ich organizacji. W kierownictwie operacji kryzysowej zapadła decyzja o rozwiązaniu siłowym. Ostatnie przygotowania przeszły służby medyczne. Okoliczne szpitale zostały powiadomione, że muszą być gotowe do przyjęcia rannych.
Na komendę „do akcji" wkracza pododdział antyterrorystyczny policji i zespół szturmowy "Piorun" złożony z żołnierzy. Po kilku minutach większość terrorystów zostaje zabitych. Rannych zakładników odwieziono do szpitala.
Prawdziwa lekcja dla studentów
W składzie każdego zespołu kryzysowego znaleźli się studenci. Mogli samodzielnie obsługiwać system symulacji taktycznej PACAST, a pod kierunkiem policyjnych ekspertów prowadzili negocjacje z terrorystami. Mieli okazję poznać nowoczesny sprzęt używany w tego typu akcjach, np. najnowszy wóz dowodzenia policji, dron używany przez żandarmerię i ich wóz kryminalistyczny. Podchorążowie tworzyli też jednostkę działań specjalnych "Piorun", która wzięła udział w akcji odbijania zakładników.
– Nie zdawałam sobie sprawy, że podczas jednego wydarzenia kryzysowego zaangażowanych musi być tak wielu ludzi – mówi Katarzyna Gierczak, studentka pierwszego roku Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego, specjalności zarządzanie kryzysowe.
Płk prof. dr hab. Mariusz Wiatr, rektor-komendant wrocławskiej uczelni zapowiada, że w przyszłym roku szkoła również zorganizuje podobne ćwiczenia. – To doskonała forma praktycznego kształcenia. Manewry trwały trzy dni, ale z ich doświadczeń będziemy jeszcze długo korzystać – zapewnia rektor.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze