Atak, obrona, trening kierowania ogniem oraz ćwiczenia taktyczno-specjalne – ponad trzy tysiące żołnierzy uczestniczyło w manewrach „Ryś-15”, które odbyły się w Drawsku Pomorskim. Wojskowi z 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej na poligon przywieźli blisko tysiąc sztuk sprzętu, m.in. samobieżne haubice Goździk i Dana, wyrzutnie Langusta i Rosomaki.
– Ćwiczenie było jednym z największych tegorocznych zamierzeń szkoleniowych 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej – mówi jej dowódca gen. bryg. Andrzej Reudowicz. Manewry „Ryś” miały sprawdzić, czy podległe jednostki dywizji są gotowe do wykonywania zadań, zgodnie z wojennym przeznaczeniem.
Największą grupą wśród trzech tysięcy ćwiczących byli żołnierze 7 Brygady Obrony Wybrzeża. Na poligon do Drawska Pomorskiego przyjechało ich 1300. Dla tej jednostki, manewry były sprawdzianem działań taktycznych. – Ćwiczenia stanowią podsumowanie trzyletniego okresu szkolenia, który przeszliśmy – dodaje chor. Artur Draszanowski z dowództwa słupskiej brygady.
Do Drawska przyjechał również 5 Pułk Artylerii z Sulechowa i 5 Pułk Inżynieryjny ze Szczecina. – W ćwiczenia były zaangażowane wojska zmechanizowane, artylerzyści, przeciwlotnicy, saperzy, lotnicy, zwiadowcy, łącznościowcy, logistycy i wojskowi medycy – wylicza kpt. Karolina Krzewina-Hyc, oficer prasowy 7BOW. Ich działania wspierali reprezentanci Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych oraz Centralnej Grupy Działań Psychologicznych.
Scenariusz manewrów zakładał, że między fikcyjnymi państwami Wislandią i Mondą wybuch konflikt. Jego przyczyną były złoża gazu ziemnego i ropy naftowej, znajdujące się na granicy obu państw. Wislandia, która rozpoczęła wydobywanie surowców, została zaatakowana przez mondyjskie grupy paramilitarne. Oprócz rebeliantów do działania przystąpiły również oddziały sił zbrojnych Mondy, które pod pozorem zgrywania wojsk, rozpoczęły operacje bojowe. Gdy te przekroczyły granice, rozpoczęła się regularna wojna. Żołnierze trenowali kierowanie ogniem i działania taktyczno-specjalne. Tworzyli stanowiska operacyjne, skąd musieli przygotowywać i odpierać ataki. Zarówno w dzień, jak i w nocy, praca na stanowiskach była przerywana alarmami przeciwlotniczymi.
Na poligon wojskowi przywieźli blisko 960 jednostek sprzętu, m.in. bojowe wozy piechoty, samobieżne haubice Goździk i Dana, wyrzutnie rakietowe Langusta, transportery Rosomak. Ich działania były wspierane przez samoloty F-16, Su-22 oraz śmigłowce Mi-24.
Podczas manewrów sztabowcy przy komputerach korzystali też z pakietu grafiki operacyjnej, który umożliwia wyszukiwanie obiektów geograficznych, wyświetlanie granic administracyjnych oraz operowanie zdjęciami satelitarnymi i lotniczymi. – Każdy pion nakładał na mapy swoje dane. Połączone obrazy trafiały do dowódcy, który na tej podstawie mógł dokonać analizy i podejmować kolejne decyzje – mówi kapitan Karolina Krzewina-Hyc. Zdaniem gen. bryg. Andrzeja Reudowicza pakiet jest bardzo przydatny, gdyż „obrazuje realne działanie wojsk w wirtualnym świecie, co pozwala na ocenę sytuacji już na etapie planowania walki”.
W ćwiczeniach wzięło udział także ponad 200 żołnierzy rezerwy i Narodowych Sił Rezerwowych. Rzecznik prasowy 12 Dywizji Zmechanizowanej, major Marek Nabzdyjak podkreśla, wszystkie zadania zostały wykonane, ale finalna ocena zostanie wystawiona przez kierownictwo ćwiczenia. – Poznamy ją w najbliższych dniach, po szczegółowym omówieniu wszystkich aspektów szkolenia – mówi.
autor zdjęć: arch. 12DZ
komentarze