„Puma-16” to ćwiczenia sprawdzające gotowość pododdziałów zmechanizowanych, wsparcia i dowodzenia 10 Brygady Kawalerii Pancernej do pełnienia dyżuru w siłach sojuszniczych NATO. W Żaganiu jest 1500 żołnierzy oraz 400 sztuk sprzętu, m.in. śmigłowce Mi-24, Mi-8 oraz samoloty Su-22. Wojskowych wspierają ochotnicy ze Związku Strzeleckiego „Strzelec” z Nowej Soli.
W „Pumie 16” bierze udział 1500 żołnierzy, a najważniejszym pododdziałem jest batalion zmechanizowany 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. To 700 żołnierzy i ponad 150 sztuk różnego rodzaju sprzętu. W sumie wojskowi mają do dyspozycji 400 sztuk sprzętu i pojazdów. W wielu epizodach ćwiczeń wykorzystano śmigłowce Mi-24 lotnictwa wojsk lądowych z 49 Bazy Lotniczej z Pruszcza Gdańskiego, śmigłowce Mi-8 z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej i samoloty Su-22 z 1 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Certyfikację przechodzą również kompania chemiczna z 5 Pułku Chemicznego z Tarnowskich Gór oraz kompania transportowa z 1 Pomorskiej Brygady Logistycznej z Bydgoszczy. Na poligonie w Żaganiu ćwiczy także grupa specjalistów z armii USA, którzy zajmują się współpracą cywilno-wojskową (CIMIC). Żołnierzy wspierają ochotnicy ze Związku Strzeleckiego „Strzelec” z Nowej Soli. Około 100 członków tej organizacji paramilitarnej wykonuje m.in. zadania obronne i rozpoznawcze.
Dokumenty i sprzęt pod lupą
Pododdziały zmechanizowane, wsparcia oraz dowodzenia 10 Brygady od nowego roku rozpoczną dyżur w ramach sił sojuszniczych NATO. „Puma ’16” ma sprawdzić, czy są do tego przygotowane. Certyfikacja jest bardzo szczegółowa. Zanim pododdziały rozpoczęły zajęcia taktyczne, odbyły się dwa apele – ewidencyjny i techniczny. Oficerowie z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych szczegółowo sprawdzili dokumenty wymagane od żołnierzy biorących udział w misjach zagranicznych. Podczas drugiego apelu oceniono m.in. stan techniczny osobistego uzbrojenia żołnierzy oraz sprzętu pododdziału.
Później żołnierze dostawali zadania związane z działaniami stabilizacyjnymi. Były one odwzorowaniem incydentów, do jakich dochodziło podczas służby Polaków na misjach. Ćwiczono m.in. przygotowanie bazy do obrony, prowadzenie ognia, gdy patrol wpadnie w zasadzkę, oraz organizowanie i prowadzenie konwojów. Podczas jednego z nich logistycy najechali na minę pułapkę, tzw. ajdika. Dwóch żołnierzy zostało rannych, dlatego pozostali musieli zastosować procedury MEDEVAC, czyli zorganizować ewakuację rannych śmigłowcem.
Wiele epizodów odbywało się w różnych częściach poligonu w tym samym czasie. Gdy w jednym miejscu wzywano MEDEVAC, w innym żołnierze wojsk chemicznych zabezpieczali wyciek toksycznych środków przemysłowych i usuwali jego skutki. Z kolei kilka kilometrów dalej zespół współpracy cywilno-wojskowej omawiał zasady współdziałania z lokalnymi siłami bezpieczeństwa rejonu odpowiedzialności.
Pomoc, stabilizacja i walka
Pododdziały wyznaczone do dyżurów sił sojuszniczych muszą być wszechstronnie przygotowane, bo nigdy nie wiadomo, w jaki rejon świata mogą zostać wysłane i do jakiego rodzaju zadań użyte. Podczas wielomiesięcznych przygotowań żołnierze powtarzali więc różne scenariusze sytuacji, jakie mogą się zdarzyć w trakcie dyżuru. – Ćwiczyliśmy działania stabilizacyjne, utrzymania pokoju, przeciwdziałanie atakom terrorystycznym, niesienie pomocy cywilom w rejonie konfliktu. Nasi żołnierze są przygotowani pod względem wyszkolenia i uzbrojenia również do wykonywania trudnych bojowych działań regularnych, takich jak obrona, powstrzymanie przeciwnika czy przejście do natarcia – mówi ppłk Tomasz Biedziak, szef szkolenia 10 Brygady. Ostatnie dni ćwiczeń „Puma ’16” były poświęcone wykonywaniu właśnie takich zadań. Batalion zmechanizowany nawiązywał kontakt ogniowy z przeciwnikiem, prowadził działania opóźniające, by zatrzymać natarcie, a w finalnym momencie miał stworzyć warunki do walki głównych sił sojuszu, aby odeprzeć wrogie wojska poza granicę wyimaginowanego kraju.
Najważniejszy element ćwiczeń dopiero przed żołnierzami – będzie to kierowanie ogniem całego batalionu. Pododdziały zmechanizowane muszą udowodnić nie tylko to, że mogą celnie i skutecznie niszczyć siły przeciwnika, lecz także, że dowództwo batalionu potrafi skorzystać ze wsparcia różnych innych pododdziałów, w tym sił lotniczych. Najtrudniejsza podczas tej fazy ćwiczeń będzie walka z desantem powietrznym przeciwnika. Żołnierze wrogich wojsk, przetransportowani na miejsce walki śmigłowcami, wymuszą na dowodzących szybkie podejmowanie decyzji i wykonanie błyskawicznych manewrów obronnych przez podległe pododdziały.
– Do współpracy z siłami NATO przygotowujemy się już wiele miesięcy. Uważam, że jesteśmy w stanie wykonać dobrze każde zadanie, które zostanie nam postawione w czasie ćwiczeń. Po tak długich przygotowaniach nie ma dla nas znaczenia, czy będzie miało ono charakter misyjny, czy typowo bojowy w walce lądowej. Na wszystko jesteśmy przygotowani bardzo dobrze – zapewnia ppłk Wojciech Strzelecki, dowódca 10 Batalionu Zmechanizowanego Dragonów. Twierdzi, że dla niego i jego podwładnych „Puma ’16” to najważniejsze wyzwanie w tym roku. Podpułkownik Strzelecki dobrze ocenia współpracę zmechanizowanych ze wszystkim pododdziałami biorącymi udział w szkoleniu. Zarówno tymi, które podlegają jemu, jak i tymi, którymi nie dowodzi, a także one wejdą w struktury sił sojuszniczych.
Pod koniec roku batalion zmechanizowany 10 Brygady Kawalerii Pancernej czeka kolejny egzamin. Tym razem będą to szkolenie i certyfikacja całych sojuszniczych sił zadaniowych, które zostaną przeprowadzone na terenie Niemiec.
Ćwiczenia na poligonie w Żaganiu rozpoczęły się 22 czerwca, a zakończą 29.
autor zdjęć: kpt. Adriana Wołyńska, ppor. Krzysztof Gonera
komentarze