Mogliśmy sprawdzić się w różnym terenie. Poligony na Litwie są zbliżone do naszych, ale szkolenie w Estonii było bardzo wyczerpujące – mówi kpt. Krzysztof Ilnicki, dowódca kompanii 17 Brygady Zmechanizowanej. Żołnierze z Wędrzyna ćwiczyli trzy miesiące w krajach nadbałtyckich. Podczas operacji „Assurance Measures” taktykę trenowali m.in. na terenie byłej kopalni.
Prawie 150 żołnierzy 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej na zagraniczne szkolenie wyruszyło na początku czerwca. Wojskowi z 5 Kompanii Piechoty Zmotoryzowanej 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich wzięli udział w natowskiej operacji „Assurance Measures”. W czerwcu ćwiczyli na Łotwie, w lipcu – w Estonii, a sierpień spędzili na Litwie. Podczas szkoleniowego tournée każdy z kilkunastu polskich Rosomaków przejechał ponad 4500 km, żołnierze wykorzystali w sumie ok. 25 t amunicji bojowej i ćwiczebnej. – Nasza długa misja dobiegła końca. Jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia i umiejętności – podkreśla kpt. Krzysztof Ilnicki, dowódca kompanii.
Rosomaki, Bradleye, Abramsy
– Powinnością każdego żołnierza jest wykonywanie zadań w miejscu, gdzie jest on potrzebny. Sytuacja na wschodzie Europy spowodowała, że szkolicie się razem z wojskami z Litwy, Łotwy i Estonii. To odpowiedzialna misja, wypełniacie ją bardzo dobrze – mówił gen. Mirosław Różański, który z okazji święta Wojska Polskiego odwiedził polskich żołnierzy za granicą.
Na poligon w miejscowości Rukla (okręg kowieński) Polacy dotarli 1 sierpnia. Razem z nimi przybyło 14 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak, wóz ewakuacji medycznej i Rosmaki w wersji rozpoznawczej. Szkolenie żołnierze rozpoczęli z pododdziałami litewskimi i amerykańskimi. – Mieliśmy ze sobą m.in. karabinki Beryl, karabiny maszynowe i wyborowe oraz granatniki ręczne. Organizowaliśmy tzw. kierowanie ogniem, strzelania dynamiczne i statyczne. Oprócz tego przeszliśmy intensywny trening z taktyki – mówi dowódca kompanii.
Polacy wzięli udział także w rozgrywanych na Litwie manewrach „Strong Huzar ’16”. Uczestniczyło w nich w sumie 2,5 tys. żołnierzy. Wojskowi mieli do dyspozycji różnego rodzaju sprzęt, m.in. polskie KTO Rosomak, amerykańskie wozy Bradley i czołgi M-1 Abrams, litewskie transportery M-113 oraz Hummery. – Podczas ćwiczeń nasi żołnierze dołączyli do litewskiego batalionu ułanów. Mieli przeciwstawić się Litwinom, którzy działali wspólnie z kompanią amerykańską wyposażoną w wozy Bradley – opowiada por. Dorota Kusiak, oficer prasowy 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
Oczy i uszy otwarte
– To szkolenie było przykładem świetnego współdziałania. Nasi żołnierze nie tylko wykonywali zadania stawiane przez Litwinów. Braliśmy też udział w części planistycznej manewrów, a potem razem działaliśmy w polu. Wymienialiśmy się pomysłami, poznawaliśmy taktykę stosowaną przez sojusznicze pododdziały – mówi kpt. Ilnicki.
W czasie zajęć taktycznych żołnierze korzystali z systemu symulacji Miles. Do ich umundurowania i wyposażenia przypięto specjalne czujniki, a do broni dołączono laserowe promienniki, które działają podczas strzelania ślepą amunicją. Gdy żołnierz został trafiony, urządzenie wydawało głośny dźwięk. – Szkolenie z Litwinami uzmysłowiło moim podwładnym, że nie należy lekceważyć lekkiej piechoty. Pododdziały te wyposażone w broń przeciwpancerną mogą być dla nas śmiertelnym zagrożeniem – dodaje.
Zanim jednak rozpoczął się trening na Litwie, wojskowi przeszli szkolenia na Łotwie oraz w Estonii. Na poligonie w łotewskim w Adazi wzięli udział w międzynarodowych ćwiczeniach „Saber Strike ’16”. Polska kompania zmotoryzowana działała wówczas wspólnie z łotewskim plutonem przeciwpancernym oraz Amerykanami. – W trakcie trzymiesięcznych manewrów mogliśmy sprawdzić swoje siły w różnych warunkach terenowych. Czasami było to ogromne wyzwanie – opowiada dowódca polskich żołnierzy. – Bo o ile tereny poligonowe na Litwie są zbliżone do naszych, o tyle w Estonii zupełnie inne i szkolenie tam było bardzo wyczerpujące – dodaje.
Strzelcy konni trenowali taktykę w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się kopalnia odkrywkowa. Poruszali się kilkukilometrowymi ścieżkami, które niejednokrotnie były pokryte skałami, zalane wodą albo gęsto zalesione. – To sprawdzian zwłaszcza dla kierowców Rosomaków, którzy musieli czasami wykonywać niemal akrobatyczne manewry – opisuje dowódca.
Trzy dni w podróży
Żołnierze 17 Brygady przyznają, że szkolenie poza granicami kraju to dla nich cenna lekcja. Przede wszystkim dlatego, że mogli przećwiczyć zasady współdziałania z innymi wojskami. – Poznaliśmy taktykę stosowaną przez sojuszników, wypróbowaliśmy ich wyposażenie i uzbrojenie. Zobaczyliśmy, jak strzela amerykańska artyleria, mogliśmy też porównać Rosomaki z transporterami Stryker – opowiada kpt. Ilnicki. – I co ciekawe, okazało się, że KTO nie tylko ustępuje słynnej amerykańskiej konstrukcji, ale nawet ją przewyższa o klasę. Jest szybszy, cichszy, pokonuje z łatwością trudny teren, a przede wszystkim ma lepszy system kierowania ogniem – wylicza.
Celem manewrów „Assurance Measures” było wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Polscy żołnierze w krajach nadbałtyckich ćwiczyli od 1 czerwca do 31 sierpnia.
autor zdjęć: plut. Patryk Cieliński
komentarze