Działania Rosji nie wpłyną na zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w proces budowy bezpieczeństwa naszych sojuszników i wszystkich krajów miłujących pokój – zapewniał w Tallinie Mike Pence, wiceprezydent USA. Amerykański polityk przebywa w Europie z oficjalną wizytą. Odwiedzi Estonię, Gruzję i Czarnogórę.
– Amerykańska administracja ma nadzieję na zmianę zachowania Rosji wobec Ukrainy oraz w kwestii udzielania wsparcia reżimom w Iranie i Północnej Korei. W dalszym ciągu wierzymy, że nasze relacje mogą się poprawić, bo leży to w interesie obu stron, będzie korzystne dla pokoju oraz stabilizacji w regionie i na świecie – mówił Mike Pence w stolicy Estonii. Wizyta amerykańskiego wiceprezydenta w trzech krajach Europy Środkowo-Wschodniej ma na celu potwierdzenie sojuszniczych zobowiązań USA wobec partnerów. W weekend Pence gościł w Estonii, a jeszcze dziś wieczorem uda się do Gruzji. Ostatnim punktem wizyty będzie Czarnogóra, która kilka tygodni temu została oficjalnie członkiem NATO.
W przeddzień przyjazdu amerykańskiego wiceprezydenta do Gruzji rozpoczęły się natowskie manewry pod kryptonimem „Noble Partner”. Na gruzińskim poligonie ćwiczyć będzie około 2800 żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Turcji, Ukrainy, Słowenii, Armenii i Gruzji. – Te ćwiczenia pozwolą naszej armii zbliżyć się do natowskich standardów i będą miały pozytywny wpływ na stabilizację sytuacji w regionie – mówił premier Gruzji Giorgi Kwirikaszwili podczas ceremonii rozpoczęcia manewrów.
Przekuwanie słów w czyny
Tego rodzaju międzynarodowe przedsięwzięcia to efekt decyzji podjętych na warszawskim szczycie NATO. W lipcu ubiegłego roku przywódcy Sojuszu postanowili, że w odpowiedzi na agresywną politykę Rosji i przedłużający się konflikt na Ukrainie wzmocnią wojskową obecność NATO na wschodniej flance. W Polsce, Estonii, na Litwie oraz Łotwie zostały rozmieszczone cztery batalionowe grupy bojowe NATO, a w Elblągu rozpoczęła działalność Wielonarodowa Dywizja Północny Wschód, której zadaniem będzie dowodzenie całością sojuszniczych sił na wschodniej flance. Natowskie oddziały osiągnęły już gotowość bojową i w pełni realizują postawione przed nimi zadania – wspólne ćwiczenia z lokalnymi wojskami, co ma być swego rodzaju manifestacją jedności NATO wobec zagrożenia ze Wschodu.
– Siłą grup bojowych nie jest liczba luf, lecz liczba państw, które je tworzą. To pokazuje prawdziwą jedność Sojuszu i stanowczość wobec ochrony wschodniej flanki i realizacji artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego – mówi gen. bryg. Jarosław Gromadziński, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej. To właśnie ta jednostka na co dzień współpracuje ze stacjonującą w Polsce grupą bojową, w skład której wchodzą pododdziały ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rumunii.
– W maju odbyliśmy wspólnie ćwiczenia „Puma ’17”. To było pierwsze praktyczne przedsięwzięcie zgrywające pododdziały, realizowane z użyciem amunicji bojowej i przy wsparciu lotnictwa wojsk lądowych – śmigłowców oraz artylerii polskiej i amerykańskiej. To był sprawdzian bojowy, podczas którego testowaliśmy, czy grupa NATO zintegrowała się z Brygadą. Egzaminem były manewry „Saber Strike” – mówi gen. Gromadziński. – Włączenie grup bojowych w systemy i struktury brygad narodowych zwiększyło ich potencjał. Możemy zatem mówić o głównej roli, jaką pełnią te bataliony, czyli o odstraszaniu. Nic lepiej nie odstrasza niż pokazanie, że batalion ćwiczy, szkoli się, zgrywa się z brygadami narodowymi i już po trzech miesiącach stanowi z nimi jedność. To pokaz siły tych batalionów.
Poza zobowiązaniami wynikającymi z polityki NATO, Stany Zjednoczone podjęły wiele odrębnych decyzji zmierzających do zapewnienia bezpieczeństwa w naszym rejonie Europy. – Silny sojusz Stanów Zjednoczonych z Polską i NATO to kluczowy element zapobiegania konfliktom w Europie – mówił Donald Trump podczas swojej niedawnej wizyty w Warszawie. W Polsce rozlokowane zostały amerykańskie pododdziały Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej oraz 10 Brygada Lotnictwa Bojowego. – Choć hasło obecnej administracji brzmi „America First”, nie oznacza to, że Ameryka będzie skupiona na sobie. Nasi sojusznicy mogą być pewni, że Stany Zjednoczone stoją za nimi murem i są zaangażowane w budowę wspólnego bezpieczeństwa – mówił Mike Pence w Estonii.
Ogromne znaczenie dla realizacji postanowień szczytu w Warszawie mają decyzje podjęte przez polskie władze. Podniesienie w ciągu kilku lat poziomu finansowania armii do 2,5% PKB, zapowiedź zwiększenia liczebności Wojska Polskiego do 200 tys. żołnierzy czy odbudowa potencjału militarnego na wschodzie kraju to tylko kilka najważniejszych decyzji. Te działania zauważane są przez naszych sojuszników. Generał Frederick „Ben” Hodges, dowódca US Army w Europie, który był gościem czerwcowych ćwiczeń „Saber Strike”, podkreślał, że Polska jest liderem w Sojuszu za sprawą działań prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Antoniego Macierewicza, a także „wojska, które nie tylko się ciągle modernizuje, ale jest przykładem, na którym wzorują się inne kraje”.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze