Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Sinołęce zostali wyróżnieni brązowymi medalami za „Zasługi dla obronności kraju”. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przyznał je ośmiu strażakom, którzy brali udział w grudniowej akcji ratowniczej pod Kałuszynem, gdzie rozbił się samolot MiG-29. – Cieszymy się z tego zaszczytnego, wojskowego odznaczenia – mówi Adam Kaczmarczyk, prezes jednostki OSP w Sinołęce.
Odznaczenie otrzymali: Kamila Kaczmarczyk, Ryszard Kaczmarczyk, Łukasz Kiciński, Ireneusz Kuć, Krzysztof Michalczyk, Piotr Pachnik, Piotr Piesak i Marcin Rudnicki. Wszyscy są członkami Ochotniczej Straży Pożarnej w Sinołęce, w gminie Kałuszyn (woj. mazowieckie). 18 grudnia ub.r. wzięli udział w akcji ratowniczej niedaleko Kałuszyna, gdzie doszło do wypadku wojskowego samolotu MiG-29. Ośmioosobowy zastęp jako pierwszy dotarł na miejsce wypadku. Potem razem z policjantami strażacy dotarli do pilota i natychmiast udzielili mu pomocy medycznej.
– Akcja, którą strażacy ochotnicy przeprowadzili, pokazała profesjonalizm i oddanie obywatelom. Udział w tej akcji potwierdził to, co dobrze wie każdy obywatel – że w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia, katastrofy, klęski żywiołowej są służby, które bez względu na porę dnia i nocy, trudne warunki pogodowe, a nawet w sytuacji zagrożenia własnego życia, zawsze będą niosły pomoc tym, którzy na nią czekają. Jedną z tych służb jest właśnie Ochotnicza Straż Pożarna. Jako minister obrony narodowej, ale także jako zwykły obywatel, jestem bardzo wdzięczy za okazaną w tamtym czasie pomoc poszkodowanemu pilotowi, a także za współpracę z żołnierzami i innymi służbami pracującym na miejscu zdarzenia. Te medale są oczywiście tylko skromnym wyrazem naszej wdzięczności za codzienną, ciężką służbę strażaków ochotników – podkreśla minister Błaszczak.
Ochotnicy z Sinołęki byli na miejscu zdarzenia niemal całą dobę. Poza działaniami ratowniczymi, zastęp odpowiedzialny był również za zabezpieczenie miejsca wypadku, a także wsparcie żołnierzy oraz funkcjonariuszy pracujących na miejscu. – Wiele osób obecnych na miejscu mówiło mi, że strażacy wykonali kawał dobrej roboty. Ja też tak uważam. Jestem szczęśliwy, że uhonorowano ich zaszczytnym medalem wojskowym. Tym bardziej, że to ochotnicy. Ale gdy tylko zawyła syrena, od razu ruszyli do akcji – mówi prezes Kaczmarczyk.
To było duże wyzwanie dla strażaków. – Akcja była o tyle trudna, że dla nas pierwsza tego rodzaju. Warunki były niełatwe, działania poszukiwawcze i ratownicze były prowadzone w terenie mocno zalesionym i w dodatku nocą – mówi Adam Kaczmarczyk. Podkreśla jednak, że strażacy biorący udział w akcji byli do niej dobrze przygotowani. – Każda z tych osób ma uprawnienia do uczestniczenia w działaniach ratowniczo-gaśniczych. Każdy też w ramach szkolenia podstawowego ma zaliczone zajęcia z ratownictwa medycznego. Dlatego wiedzieli, co mają robić przy rannym pilocie do czasu przyjazdu pogotowia – dodaje Kaczmarczyk.
Strażacy z Sinołęki chcą wykorzystywać zdobyte doświadczenia, ale też zdobywać nowe umiejętności. Dlatego już jutro wezmą udział w ćwiczeniach na terenie 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Wspólnie z lotniskową strażą pożarną będą ćwiczyć działania związane z bezpiecznym podchodzeniem do samolotu i ewakuacją pilota.
Do wypadku samolotu MiG-29 doszło 18 grudnia 2017 roku. Podczas podejścia do lądowania na lotnisku w 23 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim myśliwiec zniknął z wojskowych radarów. Okazało się, że maszyna rozbiła się 8 km od lotniska, niedaleko Kałuszyna na Mazowszu. Szybko przystąpiono do akcji ratunkowej. Zaangażowane w nią było ok. 200 osób, w tym wojskowe grupy poszukiwawczo-ratownicze, Żandarmeria Wojskowa, a także policja i straż pożarna. Ostatecznie udało się odnaleźć wrak i 28-letniego rannego pilota. Sprawę wyjaśnia Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, a śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
autor zdjęć: arch. SM Gliwice
komentarze