Belgijska Marynarka Wojenna oraz Królewska Holenderska Marynarka Wojenna chcą wspólnie kupić nowe fregaty rakietowe oraz niszczyciele min. W pierwszym przypadku chodzi o cztery okręty, w drugim o dwanaście jednostek. Dzięki projektowi Kormorana w walce o warte około 2 miliardów euro zlecenie na niszczyciele min nie bez szans jest polska zbrojeniówka.
Pod koniec stycznia br. rząd Belgii zgodził się na ogłoszenie przetargu na zakup dwunastu nowych niszczycieli min – sześciu przeznaczonych dla Belgijskiej Marynarki Wojennej oraz sześciu przeznaczonych dla Królewskiej Holenderskiej Marynarki Wojennej. Wspólny zakup jednostek, które mają zastąpić w obu tych flotach okręty przeciwminowe typu Tripartite, a w przypadku belgijskiej marynarki wojennej również okręt dowodzenia oraz wsparcia logistycznego klasy Godetia, to tylko część modernizacyjnych planów sił morskich państw Beneluksu.
Belgia i Holandia chcą również kupić razem cztery (po dwie dla każdej z armii) nowe fregaty rakietowe, które mają zastąpić używane obecnie przez obie floty jednostki typu Karel Doorman: holenderskie – HNLMS Van Speijk i HNLMS Van Amstel, belgijskie – Leopold I (F930) i Louise-Marie (F931). Za zakup fregat rakietowych odpowiada rząd Holandii.
O ile w przypadku fregat rakietowych polski przemysł stoczniowy raczej nie ma szans, by stanąć w szranki z zachodnimi koncernami stoczniowymi, tak w przypadku niszczycieli min ma się czym pochwalić. Zakończony sukcesem program budowy dla Marynarki Wojennej RP nowego niszczyciela min Kormoran, daje podstawy do optymizmu, bo w ocenie ekspertów, jest najnowocześniejszą jednostką tego typu, która opuściła ostatnio europejskie stocznie. – Jesteśmy mocno zainteresowani belgijsko-holenderskim przetargiem na nowe niszczyciele min. Doświadczenia, jakie zebraliśmy podczas programu Kormorana sprawiają, że mamy kompetencje, aby podołać temu wyzwaniu – podkreśla Bartłomiej Pomierski, wiceprezes zarządu stoczni Remontowa Shipbuilding S.A.
Przedstawiciele firmy z Trójmiasta nie zdradzają, czy stocznia będzie próbowała powalczyć o to zlecenie sama, czy poszuka – podobnie jak to miało miejsce w projekcie Kormorana – krajowego partnera, np. w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
PGZ jest w o tyle komfortowej sytuacji, że do walki o kontrakt może stanąć samodzielnie, siłami własnych stoczni. Decyzji jeszcze nie ma. – Polska Grupa Zbrojeniowa stale monitoruje i analizuje możliwości ekspansji eksportowej na rynki zagraniczne. Jeśli chodzi o kontrakt na niszczyciele min dla krajów Beneluksu, prowadzimy obecnie analizę możliwości udziału w tym projekcie, ale żadne decyzje w sprawie zaangażowania podmiotów Polskiej Grupy Zbrojeniowej w to postępowanie jeszcze nie zapadły – wyjaśnia Robert Papliński, dyrektor Biura Komunikacji i Promocji PGZ.
Eksperci podkreślają, że polskim firmom może być łatwiej zdobyć zlecenie z Belgii i Holandii, gdyż kraje te najprawdopodobniej nie szukają (wymagania techniczne są niejawne) jednostek tak nowoczesnych jak Kormoran wybudowany na zlecenie Wojska Polskiego. Okręty w tym kontrakcie nie będą musiały być wykonane ze stali amagnetycznej. Floty wojenne państw Beneluksu nastawiły się bowiem na robotyzację i chcą kupić niszczyciele min, które będą wykonywały swoje zadania przede wszystkim przy użyciu różnego typu bezzałogowców, starając się nie zbliżać za bardzo do rejonu zagrożonego minami.
autor zdjęć: Marcin Purnam
komentarze