Trzy niemieckie bomby lotnicze o łącznej wadze około 600 kg wydobyli dziś z Bałtyku nurkowie minerzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Niewybuchy zalegały kilka metrów od jednej z kołobrzeskich plaż. Na czas operacji trzeba było ewakuować ponad 2 tysiące osób, a także zamknąć drogę i linię kolejową. Bomby zniszczono na poligonie w Drawsku.
– Bomby spoczywały zaledwie kilka metrów od brzegu, na głębokości nieprzekraczającej metra. Mimo to operacja ich wydobycia okazała się skomplikowana i czasochłonna – przyznaje por. mar. Piotr Nowak, nurek miner z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, który dowodził akcją. Niewybuchy pokrywała gruba warstwa mułu i kamieni, którą trzeba było na bieżąco wymywać za pomocą ciśnieniowej płuczki. Nurkowie oplatali kolejne bomby pasami, potem podczepiali je do dźwigu, a ten wolno przenosił je z morza na plażę. – Minerzy zmuszeni byli korzystać ze sprzętu nurkowego. W sumie pod wodę schodzili przez trzy godziny – wyjaśnia por. mar. Nowak. Już na brzegu bomby przejęli specjaliści z 8 Batalionu Saperów w Dziwnowie. Przetransportowali je na poligon w Drawsku, gdzie zostały zniszczone. – W trakcie prac dotarły do nas sygnały wskazujące, że nieopodal spoczywają kolejne przedmioty, które mogą być niewybuchami. Sprawdziliśmy je. Okazało się jednak, że na dnie leżą stara kotwica i opona wypełniona złomem – informuje nurek.
Niewybuchy odkryli kąpiący się w morzu turyści. Jak to możliwe, że nikt wcześniej nie natrafił na ich ślad? – Sześć lat temu w Kołobrzegu przeprowadzona została odbudowa morskiego wybrzeża. Powstały wówczas specjalne ostrogi i progi, które mają chronić brzeg przed działaniem morskich fal. Wcześniej teren przeszukali saperzy. Znaleźli 400 różnego rodzaju niewypałów i niewybuchów. Ale morze przez cały czas pracuje, odsłaniając obiekty wcześniej niewidoczne. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec – przekonuje Michał Kujaczyński z Urzędu Miasta w Kołobrzegu. Przygotowania do dzisiejszego wydobycia niewybuchów rozpoczęły się już w piątek. Ostatecznie operacja ruszyła wczesnym rankiem. – Musieliśmy ewakuować 2 tys. mieszkańców oraz około 200 letników z dzielnicy Podczele – tłumaczy Kujaczyński. Podstawione autobusy zawiozły ich do hali Milenium oraz na miejski stadion. O siódmej zamknięty został odcinek krajowej drogi nr 11 pomiędzy Sianożętami a Kołobrzegiem, zaś dwie godziny później pociągi kursujące z Ustronia Morskiego do Kołobrzegu ruszyły alternatywną trasą. Jednocześnie policja obstawiła plaże i ścieżki rowerowe w promieniu 2,5 km od miejsca akcji. Surowo wzbronione było wchodzenie do wody. Jak tłumaczą eksperci, gdyby doszło do wybuchu, wywołana nim fala uderzeniowa mogłaby uszkodzić organy wewnętrzne ludzi kąpiących się nawet w znacznej odległości. Ostatecznie jednak akcja przebiegła bez zakłóceń.
Niebezpieczne pozostałości z czasów II wojny światowej nie są w Kołobrzegu rzadkością. W marcu 1945 roku zamienione w twierdzę miasto stało się areną ciężkich walk pomiędzy Niemcami a Wojskiem Polskim i Armią Czerwoną. W bitwie brała udział piechota, artyleria, wojska pancerne, lotnictwo, a nawet okręty. Zginęły tysiące żołnierzy, a Kołobrzeg został niemal całkowicie zniszczony. – Do dziś praktycznie każdego roku są stąd usuwane niewybuchy. Akcji o takiej skali nie było jednak u nas dawno – przyznaje Kujaczyński.
Zaangażowani w dzisiejszą akcję minerzy są odpowiedzialni m.in. za neutralizację starej amunicji, która zalega zarówno w morzu, jak i zbiornikach wodnych w głębi lądu. – W marynarce wojennej mamy dwie grupy nurków tej specjalizacji. Obydwie wchodzą w skład naszej flotylli. Stacjonują w Świnoujściu i Gdyni. W ostatnich miesiącach, prócz akcji prowadzonych na Bałtyku, podejmowały niewypały i niewybuchy na przykład w okolicach Bolesławca, w Głogowie czy na jeziorze Ińsko – informuje kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
autor zdjęć: Marynarka Wojenna RP
komentarze