Jak być dobrym przywódcą i zdobyć autorytet u podwładnych, ale też jak desantować się z rozpędzonej motorówki – to przykładowe zajęcia z programu seminarium podoficerskiego „NCO Summer Camp” w Chorwacji. W szkoleniu wzięło udział kilkudziesięciu żołnierzy z 10 państw NATO oraz armii współpracujących z Sojuszem. Wśród nich było dwóch polskich podoficerów.
„NCO Summer Camp” (NCO to skrót od ang. non-commissioned oficer, czyli podoficer) to seminarium podoficerskie, które raz w roku odbywa się w różnych krajach NATO. Na tegoroczną edycję do chorwackiego Splitu pojechało we wrześniu dwóch polskich żołnierzy: kpr. Sandra Nagot z 12 Batalionu Dowodzenia Ułanów Podolskich w Szczecinie (12 Dywizja Zmechanizowana) oraz st. kpr. Michał Falkowski z 2 Batalionu Zmechanizowanego (15 Brygada Zmechanizowana). Polacy dołączyli do 23 żołnierzy z 10 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz krajów członkowskich Partnerstwa dla Pokoju. W kursie wzięli też udział reprezentanci: Stanów Zjednoczonych, Albanii, Kosowa, Macedonii, Bośnii i Hercegowiny, Austrii, Słowenii, Kanady, Węgier, Wielkiej Brytanii. Gospodarzem szkolenia była Chorwacja. – Udział w tym seminarium to dla mnie wielkie wyróżnienie. Mieliśmy bardzo ciekawe zajęcia teoretyczne i jeszcze lepsze ćwiczenia. Uczyliśmy się m.in. współdziałania na morzu. Takiego szkolenia nie da się zapomnieć – podkreśla kpr. Sandra Nagot. Podoficer służy w armii od 2011 roku, obecnie jest dowódcą wozu dowodzenia w kompanii łączności.
Pierwsze dni szkolenia podoficerowie spędzili na salach wykładowych. – Reprezentanci z każdego państwa krótko charakteryzowali swoje siły zbrojne, omawiali strukturę korpusu podoficerskiego w ich armiach, mówili też o zadaniach podoficerów – mówi st. kpr. Falkowski, który ma za sobą misję w Afganistanie, a teraz jest dowódcą działonu w kompanii wsparcia w Giżycku.
Zajęcia prowadzili chorwaccy instruktorzy, których wspierali podoficerowie m.in. ze Stanów Zjednoczonych. Sporo czasu było poświęcone zagadnieniom związanym z przywództwem czy specyfice dowodzenia. – Mówiliśmy o cechach, jakie powinien posiadać lider, o tym że podwładnych trzeba traktować z szacunkiem czy o sposobach budowania autorytetu i motywacji – opowiada kpr. Nagot. – Nie były to dla nas nowe rzeczy, bo sami od jakiegoś czasu jesteśmy dowódcami. Ale możliwość posłuchania jak na temat przywództwa mówią podoficerowie z innych armii była bardzo ciekawa – dodaje kpr. Falkowski. Wyjaśnia także, że mimo różnic w doświadczeniu podoficerów, którzy spotkali się w Splicie, opinie o tym, kim powinien być dobry lider-dowódca, były bardzo podobne.
St. chor. sztab. Andrzej Woltmann, starszy podoficer dowództwa 12 Dywizji Zmechanizowanej podkreśla, jak duże znaczenie mają spotkania podoficerów w środowisku międzynarodowym. – Wysłaliśmy z Polski młodych i ambitnych podoficerów, którzy dopiero są na początku drogi zawodowej. Spotykali się w Chorwacji z podoficerami z różnym doświadczeniem i w różnych stopniach. Mogli wymienić się doświadczeniami, posłuchać o dowodzeniu na różnych poziomach przywództwa i zintegrować się w szerszym gronie. To bardzo cenna lekcja – komentuje st. chor. sztab. Woltmann.
Poza wykładami podoficerowie mieli także zajęcia praktyczne. Ponieważ gospodarzem seminarium była chorwacka jednostka marynarki wojennej, spora część zajęć dotyczyła działań w wodzie.
– Dla mnie najciekawsze było szkolenie z wykorzystaniem łodzi pontonowych tzw. rubber boat. Przez chwilę czułem się jak żołnierz morskiej jednostki specjalnej – przyznaje kpr. Falkowski. Podoficerowie najpierw przyglądali się, jak chorwaccy marynarze wskakują do wody z pędzącej z dużą prędkością łodzi, a później sami musieli powtórzyć tę czynność. – Trzeba było położyć się na brzuchu na jednym z brzegów łodzi. I na komendę sternika „jump” odepchnąć się w taki sposób, by do wody wpaść na plecy. Takie ułożenie ciała miało zminimalizować możliwe kontuzje – tłumaczy podoficer.
Poza tym żołnierze ćwiczyli żeglarstwo i wioślarstwo. Podczas zawodów w wojskowych kajakach polska para zdobyła pierwsze miejsce. – Szło nam całkiem nieźle. Inne drużyny miały problemy z utrzymaniem równowagi, ale my byliśmy dobrze zgrani – opisuje kpr. Nagot. Podoficerowie dowiedzieli się też jak zachowywać się w kajakach w przypadku sztormu, albo jak odpoczywać w nich na pełnym morzu. – Na komendę wszystkie załogi miały dopłynąć kajakami w jedno miejsce. Potem trzeba było przytrzymać kajak sąsiedniej pary. Gdy w ten sposób połączy się ich kilkanaście są one mniej wywrotne, co daje poczucie bezpieczeństwa – uzupełnia kpr. Falkowski.
To jednak nie wszystko. Podoficerowie mieli także zajęcia z ratownictwa wodnego, udzielali pomocy tonącemu, uczyli się wykonywać węzły ratownicze.
– Ale nie ograniczyliśmy się do zajęć na wodzie. Odbywaliśmy wielokilometrowe marsze po górskich szlakach – mówi podoficer ze Szczecina. – Mieliśmy też okazję poznać chorwacką broń – dodaje. I tu Polacy znów się wyróżnili. Podczas strzelania dynamicznego z pistoletu HS2000 i karabinka VHS najlepsza okazała się kpr. Sandra Nagot.
Podczas tygodniowego seminarium podoficerowie odwiedzili również chorwackie jednostki sił powietrznych i wojsk lądowych.
autor zdjęć: arch. S. Nagot
komentarze