moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Rosja marzy o potędze, ale NATO nie zagrozi

Sojusz nadal będzie skupiony na kolektywnej obronie, nie zrezygnuje też z polityki otwartych drzwi. Jednak nowym kandydatom będzie znacznie trudniej o akces niż Polsce, Węgrom czy Czechom – przewiduje gen. broni w st. spocz. Andrzej Fałkowski, były polski przedstawiciel wojskowy przy NATO i Unii Europejskiej. 21 lat temu Polska stała się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Równo 21 lat temu Polska dołączyła do NATO. Zadomowiliśmy się już w Sojuszu na dobre?

gen. broni w st. spocz. Andrzej Fałkowski: Myślę, że tak. Miałem okazję obserwować ten proces z bliska. Pracę w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli rozpocząłem w 1998 roku, kiedy Polska była jeszcze krajem kandydackim. Trwał mozolny proces akcesji. Dziś w strukturach dowodzenia mamy swoich generałów i oficerów na bardzo różnych stanowiskach – w sumie prawie 300 osób. W Szczecinie siedzibę ma sztab Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, zaś w Elblągu – sztab Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód. Do tego dochodzi jeszcze natowskie Centrum Szkolenia Sił Połączonych, które funkcjonuje w Bydgoszczy. Ubolewam jedynie nad tym, że w Polsce ciągle jeszcze nie zostały ulokowane żadne natowskie struktury operacyjne.

A sam Sojusz, w jakim momencie swojej historii znajduje się obecnie?

Według mnie obecnie obserwujemy zjawisko, które można określić jako swoisty powrót do przeszłości. Historię NATO podzieliłbym na trzy etapy. Pierwszy trwał nieco ponad czterdzieści lat – od chwili założenia Sojuszu w 1949, do mniej więcej 1990 roku, kiedy to na dobre zaczął się kruszyć ZSRR, a co za tym idzie Układ Warszawski. NATO funkcjonowało wówczas w bipolarnym świecie, miało precyzyjnie zdefiniowanego przeciwnika i jasne cele. Pierwszy sekretarz generalny, Brytyjczyk Hastings Ismay określił je tak: „Trzymać Rosjan z dala, Amerykanów przy sobie i Niemców pod kontrolą”. Dwie dekady po rozpadzie ZSRR nazwałbym czasem zawieszenia. Sojusz próbował znaleźć pomysł na funkcjonowanie w zupełnie nowej rzeczywistości. Zaczął angażować się w operacje wykraczające poza artykuł 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Jako przykład można tutaj przywołać zaangażowanie w byłej Jugosławii. Dziesięć lat temu Sojusz zaczął budzić się z letargu i wracać do korzeni. Najmocniej akcentowanym aspektem jego działania, co potwierdził szczyt w Lizbonie, ponownie stała się kolektywna obrona. Choć oczywiście członkowie tamtych obrad mocno podkreślali też znaczenie dwóch pozostałych filarów NATO, czyli zarządzania kryzysowego i współpracy międzynarodowej. Sojusz bezwzględnie powinien prowadzić aktywny dialog zarówno z państwami partnerskimi, jak też w miarę możliwości z adwersarzami. Skrót NATO bywa złośliwie rozwijany jako „no action, talks only” – „nie działanie, lecz gadanie”. A ja zawsze powtarzam, że lepiej ze sobą rozmawiać niż do siebie strzelać.

Tymczasem jednak sytuacja na świecie staje się coraz bardziej napięta, choćby za sprawą agresywnej polityki Rosji. Amerykanie deklarują, że będą stali przy swoich europejskich sojusznikach i raz po raz demonstrują swoją determinację, choćby organizując ćwiczenia takie jak „Defender Europe 20”. Z drugiej jednak strony prezydent Donald Trump już kilka razy powtórzył: „dajcie więcej od siebie, zwiększajcie wydatki na obronę”. Czy nie jest tak, że zainteresowanie Amerykanów z czasem będzie się coraz bardziej przesuwało w stronę Azji Południowo-Wschodniej? Tam przecież leżą Chiny, największy obecnie gospodarczy rywal USA.

Kiedy w latach 2011-2013 byłem attaché obrony w Waszyngtonie, w amerykańskiej polityce zagranicznej nastąpił wyraźny zwrot ku Azji. USA zaczęły nawet wycofywać z Europy tzw. Brigade Combat Teams. Niedługo potem jednak zespoły bojowe wróciły. Amerykanie mają interesy na całym świecie. W zależności od sytuacji jednym regionom poświęcają więcej uwagi, innym mniej. Słowem: są elastyczni. W dłuższej perspektywie jednak starają się zachować równowagę. Wystarczy spojrzeć na rozmieszczenie ich wojsk. W Japonii na stałe stacjonuje ponad 50 tysięcy amerykańskich żołnierzy, w Korei Południowej – 26 tysięcy. Dla porównania: w Niemczech jest ich 35 tysięcy, we Włoszech 12 tysięcy, w Wielkiej Brytanii niemal 10 tysięcy. US Army jest coraz silniej obecna na wschodniej flance NATO. Jestem przekonany, że nadal będzie ona filarem Sojuszu. Tutaj podejście jest stabilne.

A co z ekspansją Chin, które coraz silniej akcentują swą polityczną, gospodarczą i militarną obecność nie tylko w Azji, ale choćby w Afryce? Rywalizacja z nimi leży w interesie z USA. Czy w pewnym momencie stanie się wyzwaniem dla całego NATO?

Same Chiny i regiony, w których konsekwentnie budują swoje wpływy, położone są poza obszarem traktatowym NATO. Niewątpliwie jednak przywódcy Sojuszu będą coraz baczniej w tę stronę świata spoglądać. Tym bardziej, że do Afryki zaczynają wchodzić także Rosjanie. Nie tylko zresztą tam. Rosja stara się zaznaczać swoją obecność w różnych miejscach na świecie. To droga do uchwycenia politycznych, militarnych i gospodarczych przyczółków. W ten sposób Kreml zbiera żetony, które mogą okazać się przydatne w negocjacjach z Zachodem. Celem tej rozgrywki jest odbudowa mocarstwowej pozycji Rosji. Oczywiście Rosjanie nie łudzą się, że uda się to osiągnąć w najbliższych latach. To plan rozpisany nawet na kilkadziesiąt lat. Będą jednak dążyć do niego konsekwentnie, także testując jedność Sojuszu i różnych międzynarodowych organizacji. Przeciwstawienie się takim zakusom uważam za jedno z największych wyzwań dla NATO na kolejne dekady.

Skoro już mówimy o Rosji, zatrzymajmy się na chwilę na tak zwanej wschodniej flance NATO. Co może się tam wydarzyć w najbliższych latach?

Rosja oczywiście nie zaryzykuje otwartej konfrontacji z NATO. Będzie się raczej starała zasiąść do negocjacji i ugrać dla siebie jak najwięcej. Może odpuści Ukrainę, żeby na przykład zyskać więcej na dalekiej północy? Zmiany klimatu powodują, że łatwiej przemierzać tamtejsze szlaki żeglugowe w drodze na Ocean Atlantycki i Pacyfik, a także eksplorować Arktykę w poszukiwaniu surowców naturalnych. Z drugiej strony, większa aktywność Rosji w tamtym rejonie mogłaby wywołać sprzeciw USA, Kanady, Norwegii czy Danii.

Wracając jednak do wschodniej flanki – ciekawie zaczyna się dziać na Białorusi. Państwo, które dotąd uchodziło za satelitę Rosji niezbyt entuzjastycznie podchodzi do oferty zacieśnienia politycznych i gospodarczych więzów z potężnym sąsiadem. Z drugiej strony zaprasza do współpracy brytyjskich komandosów, w dodatku kilka tygodni temu oficjalną wizytę w Mińsku złożył amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Krok ku Zachodowi?

Nie sądzę. Widziałbym w tym raczej polityczną grę, być może formę szantażu wobec Kremla. Niewykluczone, że Białoruś chce zachować jakąś formę niezależności, albo uzyskać jak najlepsze warunki ewentualnego zjednoczenia z Rosją. Gdyby nawet Białoruś zdecydowała się na zbliżenie z NATO, jej droga do Sojuszu byłaby wyjątkowo długa. Przede wszystkim to kraj, w którym panuje dyktatura. Nie oznacza to jednak, że takie gesty należy odtrącać. Białoruś jest dla Polski państwem równie ważnym, co Ukraina. Gdybyśmy zdołali ułożyć sobie z nią poprawnie stosunki, mogłaby stać się rodzajem bufora oddzielającego nas od Rosji.

Idąc dalej tropem wyzwań, które czekają NATO, czy w kolejnych latach obciążeniem dla Sojuszu może stać się Turcja, która zdaje się coraz mocniej od Zachodu odwracać?

Oczywiście nie jestem wobec Turcji bezkrytyczny, staram się jednak wczuć w jej sytuację. Państwo to ze względu na swoje położenie ma ekstremalnie trudną sytuację geopolityczną. Graniczy z Syrią, gdzie trwa wojna domowa oraz Irakiem, gdzie wojna dopiero się zakończyła, a sytuacja wewnętrzna nadal daleka jest od ideału. Pod bokiem ma też nieprzyjazne Zachodowi Iran i Rosję. Nawet jej stosunki z Grecją, czyli sąsiadem z NATO, dalekie są od ideału. Turcja za sprawą swojej polityki wewnętrznej i zewnętrznej staje się enfant terrible Sojuszu. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że posiada ona potężne, dobrze wyszkolone wojsko, które liczebnością ustępuje tylko siłom zbrojnym USA. Na terenie Turcji znajdują się natowskie bazy. Jej członkostwo daje Sojuszowi bardzo wiele. Choćby wpływ na to, co dzieje się na Morzu Czarnym. Stosunki z Turcją to na pewno skomplikowana sprawa i rzeczywiście jedno z największych wyzwań na najbliższe lata. Zachodowi powinno mocno zależeć na ich poukładaniu.

A czy zagrożeniem dla Sojuszu może stać się brexit?

Moim zdaniem odejście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej było wielkim sukcesem Putina. Samemu NATO nie powinno jednak zagrozić. Wielka Brytania to wypróbowany sojusznik. Mimo że państwo to od zawsze było położone w pewnym oddaleniu od potencjalnego przeciwnika, przeznaczało na obronność ponad dwa procent PKB. Myślę, że paradoksalnie wyjście z UE, może jeszcze bardziej zacieśnić współpracę Wielkiej Brytanii w ramach Sojuszu.

Jakie więc będzie NATO za 10-15 lat?

Na pewno nadal mocno skupione na kwestiach związanych z kolektywną obroną. Nadal otwarte na nowe technologie związane na przykład z cyberbezpieczeństwem, bo przecież obecnie wojny prowadzi się nie tylko przy użyciu czołgów i samolotów. Równie ważnym orężem pozostanie informacja. Być może zwiększy się też liczba członków NATO. Na razie w skład Sojuszu wchodzi 29 państw, ale o włączenie w jego struktury ubiegają się Gruzja i Macedonia Północna, a Ukraina dążenie do członkostwa ma nawet wpisane w konstytucję. Ale choć o polityce otwartych drzwi mówi artykuł 10 Traktatu Północnoatlantyckiego nowym kandydatom będzie trudniej niż Polsce, Węgrom czy Czechom dwie dekady temu, bo wymogi obecnie stawiane są większe. Tak czy inaczej, NATO utrzyma swoją przewagę nad Rosją. Choć Kreml przeznacza na zbrojenia ponad pięć procent PKB, przy średnio niespełna dwóch procentach w państwach Sojuszu, w liczbach bezwzględnych trudno o porównanie. Większość państw członkowskich NATO ma przecież gospodarki zaliczane do najpotężniejszych na świecie. Ale siła militarna to jedno. Mam nadzieję, że niezależnie od niej Sojusz zachowa zdolność do osiągania swoich celów poprzez dialog.

A jaka będzie rola Polski w strukturach Sojuszu?

Jesteśmy w grupie państw, które zgodnie z zaleceniami przeznaczają na wojsko i przedsięwzięcia związane z bezpieczeństwem ponad dwa procent PKB. Procentowo to więcej niż Niemcy czy Włochy. Jeśli jednak spojrzymy na konkretne sumy, to trudno nam się z nimi porównywać. Mówimy przecież o państwach znacznie bogatszych. Ale mamy już długi staż i powinniśmy umacniać swoją pozycję w Sojuszu. Kluczową sprawą jest jednak stabilna gospodarka, która nie tylko dostarcza pieniędzy na modernizację wojska, ale stawia kraj w pozycji poważnego partnera i sojusznika przy różnych negocjacyjnych stołach.

Rozmawiał: Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze


Ostre słowa, mocne ciosy
 
Grupa WB idzie na rekord
Karta dla rodzin wojskowych
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Terytorialsi zobaczą więcej
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Polskie Casy będą nowocześniejsze
Kluczowa rola Polaków
Olimp w Paryżu
Co słychać pod wodą?
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
„Szczury Tobruku” atakują
Olympus in Paris
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Polskie „JAG” już działa
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Bój o cyberbezpieczeństwo
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Wszystkie oczy na Bałtyk
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
Medycyna „pancerna”
Ogień Czarnej Pantery
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Aplikuj na kurs oficerski
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Transformacja wymogiem XXI wieku
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Pożegnanie z Żaganiem
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
SkyGuardian dla wojska
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban
Wybiła godzina zemsty
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Homar, czyli przełom
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Czworonożny żandarm w Paryżu
Determinacja i wola walki to podstawa
Mniej obcy w obcym kraju
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Kluczowy partner
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Zyskać przewagę w powietrzu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO