W Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej zakończyła się druga edycja kursu SERE B. Oprócz polskich żołnierzy uczestniczyli w nim po raz pierwszy sojusznicy – Amerykanie i Brytyjczycy. Nowością kursu było tzw. SERE miejskie, zorganizowane według autorskiego programu Centrum w Toruniu. – To najlepszy kurs, w jakim dotąd brałem udział – mówi sierż. Deric Marich z US Army.
Kurs SERE (Survival, Evasion, Resistance, Escape – przetrwanie, unikanie, opór w niewoli oraz ucieczka) jest jednym z elementów szkolenia żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Ma na celu przygotowanie wojskowych do działania w sytuacji ścigania i pojmania przez przeciwnika, podstaw przetrwania, a także planowanie i przeprowadzenie ucieczki.
Kursy takie od niedawna prowadzone są także w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej w Toruniu. W marcu odbyła się tam pilotażowa edycja SERE B, a w ubiegłym tygodniu kolejnych szesnastu uczestników ukończyło takie szkolenie. Wśród nich po czterech wojskowych z armii brytyjskiej i amerykańskiej. – Współpraca międzynarodowa jest bardzo ważnym elementem rozwoju Centrum. Teraz, gdy zaprosiliśmy na szkolenie żołnierzy z innych armii, plany szkolenia sojuszników stały się faktem – podkreśla płk Krzysztof Leszczyński, komendant CS WOT.
SERE miejskie
Pięciodniowy kurs obejmował dwa etapy. Na początek uczestnicy przyswajali teoretyczną wiedzę z zakresu m.in. sposobów przetrwania z minimalną liczbą sprzętu, przygotowania do działań survivalowych i wpływu izolacji na psychikę człowieka. Zaliczenie teorii było przepustką do części praktycznej.
Na podtoruńskim poligonie żołnierze musieli udowodnić, że poradzą sobie w niesprzyjających warunkach. Ukrywając się przed ścigającym ich przeciwnikiem, także z powietrza, musieli cały czas się przemieszczać i wykonywać stawiane przez instruktorów zdania, dotyczące np. nawiązania kontaktu w określonym punkcie lub stawienia się w wyznaczonym miejscu. Sami musieli zdobyć wodę, a następnie uzdatnić ją do picia, niepostrzeżenie rozpalić ognisko, przygotować schronienie, a już po bytowaniu zatrzeć za sobą wszelkie ślady. Musieli wykazać się doskonałą znajomością nawigacji i technik maskowania.
Choć program nie odbiegał od standardu kursów prowadzonych w innych rodzajach sił zbrojnych, toruńskie Centrum wprowadziło do niego nowe elementy. – Współczesne pole walki nie ogranicza się już wyłącznie do działań w terenie. Coraz częściej kluczowa staje się infrastruktura miejska, w tym elektrownie, fabryki, zakłady. Żołnierze muszą być więc gotowi do działań w szerokim spectrum, dlatego wykorzystaliśmy nasz autorski pomysł i uzupełniliśmy szkolenie o tzw. SERE miejskie, prowadzone w terenie zurbanizowanym – mówi płk Leszczyński.
Uczestnicy kursu działali więc też w Toruniu. Musieli skrycie przemieszczać się ulicami miasta, maskować się i zaliczać kolejne zadania. Co więcej, w ich „śledzeniu” wojskowym pomagali wówczas policjanci. – Szczegóły zadań, jakie wykonywali żołnierze, muszą jednak pozostać tajemnicą. Podkreślę jedynie, że ta część kursu miała uzmysłowić żołnierzom, jak różne zasady działania obowiązują w tych dwóch środowiskach. Chodzi m.in. o nawigację czy sposób poruszania się, które w mieście są zgoła inne niż w terenie leśnym. Każde ma swoją specyfikę – przyznaje mjr Łukasz Kowalski, starszy wykładowca i instruktor SERE w CS WOT.
Kurs dla odpornych
Płk Leszczyński przyznaje, że w tego rodzaju kursach istotna jest skrytość działania, uniknięcie schwytania i przetrwanie. – Niby nic trudnego, ale gdy do tego wszystkiego dodać zadania stawiane przez instruktorów, presję czasu, deficyt snu, brak pożywienia i wszechogarniające zmęczenie, to taki kurs robi się potwornie wymagający. Trzeba mieć mocną psychikę, a do tego niezłą kondycję – mówi płk Leszczyński.
Komendant przyznaje, że choć to dopiero drugie takie szkolenie w historii CS WOT, udało się jej przeprowadzić na bardzo wysokim poziomie. Potwierdzają to zresztą opinie samych uczestników. – To najlepszy kurs, w jakim dotąd brałem udział, i dużo ciekawszy, niż na początku sądziłem. Bez wątpienia instruktorzy włożyli w to wszystko mnóstwo wysiłku. Najwięcej problemów sprawiała filtracja wody, nawigacja i praktyczne zastosowanie technik przetrwania. Wiele się jednak nauczyłem, a zdobyte umiejętności na pewno wykorzystam, gdy wrócę już na Hawaje – przyznaje sierż. Deric Marich.
Podobne odczucia ma Branden Huebler z armii brytyjskiej, dla którego to pierwszy tego rodzaju kurs w służbie. – Każdy z krajów ma własne metody działania. Tu mogłem w praktyce zobaczyć, jak to funkcjonuje u was, jak szybko i sprawnie można wykonać dane ćwiczenie. Zdobyłem mnóstwo wiedzy – przyznaje.
Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej im. kpt. Eugeniusza Konopackiego ps. „Trzaska” w Toruniu powstało w 2018 roku. Zajmuje się m.in. przygotowaniem żołnierzy zarówno terytorialnej służby wojskowej, jak i żołnierzy zawodowych do pełnienia funkcji dowódczych oraz instruktorsko-specjalistycznych w strukturach brygad obrony terytorialnej.
autor zdjęć: DWOT
komentarze