NATO od dawna zdaje sobie sprawę, jak ważna na froncie walki informacyjnej jest komunikacja strategiczna. Jej rola cały czas rośnie, a Polska staje się jednym z wiodących państw Sojuszu w natowskim systemie szkolenia w obszarze StratCom – mówi kmdr por. dr Grzegorz Łyko, specjalista z Akademickiego Centrum Komunikacji Strategicznej.
Obecna sytuacja za naszą wschodnią granicą to kolejny dowód na to, że fake newsy mogą być skuteczną bronią: wpływać na społeczeństwo, podejmowane decyzje czy działania.
Bez wątpienia tak. Wojna informacyjna trwa w najlepsze, a z dezinformacją od lat zmagają się rządy poszczególnych państw, ale też takie instytucje, takie jak Unia Europejska czy NATO, które powołały nawet specjalne zespoły do identyfikacji zagrożeń i opracowania skutecznych metod przeciwdziałania skutkom dezinformacji. Na tym froncie walczy także wojsko, które z racji zadań, jakie przed nim stoją, z jednej strony jest szczególnie narażone na dezinformację, a z drugiej odgrywa istotną rolę w walce z tym zagrożeniem. Stąd niezwykle ważne jest, by poza wyposażeniem bojowym, być także przygotowanym do walki na tym gruncie.
W jaki sposób to robić? Dezinformacji trudno przecież zapobiec…
Zgadza się, ale można robić wiele, by ograniczać jej negatywne skutki. Oprócz proaktywnej obecności w środowisku informacyjnym, najważniejsza jest edukacja, czym obok walki z fake newsami zajmują się właśnie specjaliści od komunikacji strategicznej, czyli tzw. StratComu.
Wygląda na to, że StratCom w NATO działa dość sprawnie, a obecnie, w czasie trwającej inwazji Rosji na Ukrainę, przekazy są spójne.
To nie jest nic nowego, bo Sojusz już dawno dostrzegł, jak ważny to obszar. Już w 2009 roku powstała „Polityka NATO w zakresie komunikacji strategicznej”, dokument, który został uznany za przełomowy, jeśli chodzi o rozwój tej dziedziny w NATO. Rok później wdrożono „Wojskową koncepcję komunikacji strategicznej NATO”, gdzie StratCom został uznany za jeden z elementów działań Sojuszu, mających pozwolić osiągnąć cele polityczne i militarne. Oba dokumenty kładą nacisk na spójność i wiarygodność przekazu na każdym poziomie dowodzenia, a także skuteczne metody komunikowania zarówno między sojusznikami, jak i przez nich samych. Tym samym NATO daje do zrozumienia, że tylko wspólny, sojuszniczy wysiłek w walce z dezinformacją oraz sprawna wymiana informacji między państwami mogą pozwolić na skuteczną i kolektywną odpowiedź na zagrożenia wynikające z ataków dezinformacyjnych. W miarę upływu czasu, gdy zagrożenia hybrydowe przebierały na sile, NATO znów zareagowało.
To znaczy?
W 2017 roku powstała zatwierdzona przez Komitet Wojskowy NATO „Polityka wojskowa NATO ws. komunikacji strategicznej”, a w grudniu 2018 roku na szczeblu Sojuszu rozpoczęły się prace nad doktryną komunikacji strategicznej NATO (Allied Joint Doctrine for Strategic Communications). Dziś dobiegają one końca, a gdy doktryna powstanie, obszar StratComu stanie się formalnie jednym z głównych kierunków działań NATO. To wszystko świadczy o tym, jak ważny stał się ten obszar w działalności Paktu Północnoatlantyckiego.
Równie ważne jak sojusznicze inicjatywy są także działania narodowe poszczególnych państw członkowskich. Czym możemy się w tym zakresie pochwalić?
Jako członek NATO już kilka lat temu zadeklarowaliśmy chęć budowania potencjału w obszarze StratComu. To rzecz zupełnie naturalna, bo przecież współpracując z sojusznikami na co dzień, wysyłając naszych żołnierzy do służby w strukturach międzynarodowych, musimy mówić takim samym językiem komunikacji strategicznej. Jako jeden z pierwszych krajów zaimplementowaliśmy zmiany szkoleniowe i wdrożyliśmy opracowany w 2020 roku natowski „Standard kształcenia w obszarze komunikacji strategicznej”. Określa on m.in., jakie wymagania muszą spełniać osoby kierowane na stanowiska związane z szeroko pojętym StratComem w strukturach NATO oraz w misjach i operacjach Sojuszu. W oparciu o ten standard powstały też krajowe kursy z zakresu komunikacji strategicznej. Prowadzi je powstałe w 2021 roku Akademickie Centrum Komunikacji Strategicznej.
Co to za kursy?
Pierwszy kurs – z podstaw komunikacji strategicznej – jest przeznaczony dla dowódców. Zwykło się uważać, że dowódca jednostki, mając na etacie rzecznika prasowego, nie musi zajmować się kwestiami komunikacji. My to myślenie zmieniamy, pokazujemy, że komunikacja społeczna oparta na rzeczniku jednostki, jest obok np. operacji informacyjnych czy też psychologicznych tylko jednym z elementów StratComu. Dowódcy muszą mieć doskonałą znajomość środowiska informacyjnego, wiedzieć, że komunikacją jest zarówno to, co mówimy, jak i – a może przede wszystkim – to, co robimy. Czyli komunikacją jest również informacja np. o udziale w ćwiczeniach, przemieszczaniu sił czy kupnie nowego sprzętu wojskowego. To czyny komunikują najgłośniej, a mówienie o nich zapewnia odpowiedni kontekst i poszerza zasięg naszego oddziaływania. W drugim rodzaju kursu biorą udział praktycy, w tym rzecznicy, osoby zajmujące się operacjami psychologicznymi, informacyjnymi czy ogólnie pojętym StratComem. Na początku marca przeprowadziliśmy też pierwszą edycję certyfikowanego w lutym przez NATO anglojęzycznego kursu z zakresu komunikacji strategicznej (NATO Strategic Communications Course). Tym samym znaleźliśmy się w systemie natowskiego szkolenia w tym obszarze, z którego będą korzystać nie tylko polscy żołnierze, ale także nasi sojusznicy.
Czym jeszcze zajmuje się Akademickie Centrum Komunikacji Strategicznej?
Jesteśmy think tankiem, którego głównym zadaniem jest usprawnienie systemu komunikacji społecznej i strategicznej w Wojsku Polskim oraz przygotowanie dla sił zbrojnych skutecznych narzędzi do walki informacyjnej. Chcemy prowadzić szeroką debatę publiczną na temat zagadnień związanych ze StratComem, zajmujemy się też przygotowaniem m.in. analiz, raportów oraz rekomendacji w tym zakresie, ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń pojawiających się w środowisku informacyjnym.
Z jakiego rodzaju dezinformacjami możemy się zetknąć?
Dezinformacja może przybierać różne formy i dzisiaj wiele osób ma błędne przekonanie, że tego typu materiały albo do nich nie docierają albo są na nie zwyczajnie odporni. I rzeczywiście niektóre publikacje aż rażą ordynarnym kłamstwem. Popatrzmy tylko na rosyjską machinę propagandową, która nieudolnie próbuje nam wmówić, że inwazja na Ukrainę jest czymś zupełnie innym.
Kiedy jednak posłuchamy już ekspertów przyznających, że Putin przed zaatakowaniem Ukrainy wystosował do Zachodu listę żądań, nie otrzymał tego, czego chciał i to było jednym z powodów ataku, to widzimy, że tani trik narracyjny zmusza pragnących zachować obiektywność komentatorów do uwzględnienia aspektów rozmiękczających odpowiedzialność rosyjskiego prezydenta. A przecież żądanie czegoś niemożliwego, aby zapobiec czemukolwiek, to w zasadzie przyznanie się zawczasu do rzeczywistych zamiarów. Podobnie sprawa się ma z rzekomo ekspansywnym charakterem rozszerzania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Autor tego typu narracji żeruje na półprawdach i niedopowiedzeniach, licząc jednocześnie na brak zrozumienia sytuacji międzynarodowej wśród swoich obiorców. Jednak najbardziej niebezpiecznymi przykładami dezinformacji są te, o których najczęściej się nie słyszy, pochodzące np. z zamkniętych grup na portalach społecznościowych czy innych platformach internetowych. To często subtelne sugestie wywołujące negatywne emocje, odnoszące się do naszych uprzedzeń i fobii. Już teraz widzimy zwiększoną aktywność trolli nawołujących do ograniczenia pomocy uchodźcom ukraińskim, podających przykłady rzekomej roszczeniowości i przywiązania do przepychu czy alarmujące o negatywnych skutkach przyjęcia ich pod swój dach. Potencjalny odbiorca tego typu przekazu nagle zaczyna kojarzyć negatywnie dość oczywistą chęć pomocy ludziom, którzy częstokroć stracili wszystko.
Co jeszcze, poza edukacją może pomóc w walce z dezinformacją?
Kwestią priorytetową jest budowanie szeroko pojętej odporności naszych odbiorców. Dlatego m.in. prowadzimy kampanię społeczną #FEJKOODPORNI, która uświadamia, czym są dezinformacja i fake newsy, jak nie dać się oszukać oraz co robić, kiedy trafi się na tego typu materiały. Dodatkowo, wszyscy ci, którzy stają w obliczu takiej walki, mówią jasno: niezwykle ważna jest codzienna, aktywna komunikacja oraz budowanie wizerunku. Wojsko na bieżąco informuje o kwestiach współpracy sojuszniczej, modernizacji armii, zwiększaniu jej liczebności, pamiętając też o kluczowej w tej kwestii spójności przekazu. Jeśli dany odbiorca traktuje nas jako zaufane źródło, to raczej pewne jest, że rozpozna fake news na dany temat, a za wiarygodny uzna właśnie nasz przekaz.
Nie bez znaczenia jest też czas – gdy szybko i rzetelnie poinformujemy, co i jak, nie damy potencjalnym przeciwnikom okazji do szerzenia dezinformacji. Dużą rolę w budowaniu odporności na dezinformację pełnimy my sami i nasze umiejętności w zakresie tzw. media literacy (edukacja medialna), czyli świadomego, krytycznego i odpowiedzialnego korzystania ze środków masowego przekazu, znajomości źródeł informacji i umiejętności ewentualnego ich weryfikowania. Mając dziś „dom medialny w kieszeni”, nie jest niestety proste poruszanie się w tym natłoku informacji.
Kmdr por. dr Grzegorz Łyko
W latach 2018–2021 był szefem sztabu NATO Strategic Communications Centre of Excellence w Rydze. Wcześniej służył jako starszy specjalista komunikacji strategicznej w Centrum Operacyjnym MON, był też oficerem prasowym na różnych szczeblach systemu dowodzenia, w tym w Dowództwie Marynarki Wojennej, podczas VII zmiany PKW Irak, a także podczas służby w Allied Joint Force Command Brunssum w Holandii. W tym ostatnim miejscu odpowiadał za planowanie operacyjne działań w środowisku informacyjnym.
Był członkiem zespołu autorskiego ds. opracowania doktryny komunikacji strategicznej NATO, brał też udział w przygotowaniu polityki wojskowej NATO dotyczącej komunikacji strategicznej oraz narodowych koncepcji i doktryn w tym zakresie. Obecnie jest ekspertem Akademickiego Centrum Komunikacji Strategicznej ASzWoj, gdzie odpowiadał za m.in. przygotowanie certyfikowanego kursu NATO Strategic Communications, a także wykładowcą w NATO School Oberammergau, gdzie współtworzy m.in. kurs planistów działań komunikacyjnych i informacyjnych.
Jest doktorem w dziedzinie nauk społecznych w dyscyplinie nauki o bezpieczeństwie, absolwentem studiów magisterskich Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni oraz studiów podyplomowych Uniwersytetu Gdańskiego.
autor zdjęć: Leszek Chemperek/ CO MON
komentarze