Pierwsze międzynarodowe ćwiczenia czekają ich już w marcu. Przez kolejne pół roku będą się szkolić z pododdziałami z kilku krajów. Polscy żołnierze, którzy wejdą w skład grupy bojowej sił zwiększonej gotowości NATO, są już w Rumunii. Choć to już dwunasta zmiana naszego kontyngentu, pod wieloma względami będzie ona wyjątkowa.
– Nastroje? Bardzo dobre. Cieszymy się na współpracę z sojusznikami i kolejne wyzwania. Bo choć nasi żołnierze wielokrotnie realizowali zadania poza granicami kraju, to misja w Rumunii będzie dla nas wszystkich nowym doświadczeniem – przyznaje mjr Katarzyna Lachowicz, dowódca XII zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Polacy w tej części świata są obecni od wiosny 2017 roku. Do tej pory jednak za wystawienie kontyngentu odpowiadała 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana. Teraz zadanie to po raz pierwszy przypadło 12 Brygadzie Zmechanizowanej ze Szczecina. Kontyngent niezmiennie liczy około 250 żołnierzy. Pochodzą oni z kilku jednostek rozsianych po Polsce, zaś do dyspozycji mają kilkanaście kołowych transporterów opancerzonych Rosomak. Będą realizować podobne zadania jak ich poprzednicy, tyle że w zupełnie innych warunkach geopolitycznych. – Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę mamy w Europie wielkoskalowy konflikt zbrojny. I ten czynnik został uwzględniony przy planowaniu naszych działań – przyznaje mjr Lachowicz. – Wojna wymusza zachowanie wzmożonej czujności. Musimy liczyć się z tym, że w każdej chwili gotowość naszych oddziałów może zostać podwyższona. Oczywiście w ramach międzynarodowej struktury, w której będziemy funkcjonować – dodaje oficer.
Polscy żołnierze dołączą do grupy bojowej NATO. Mają szkolić się wspólnie z żołnierzami z Rumunii, Francji, Hiszpanii, Portugalii i Stanów Zjednoczonych. Samych ćwiczeń będzie więcej niż dotychczas. To efekt decyzji, jakie zapadły podczas natowskiego szczytu w Madrycie. W reakcji na agresywną politykę Kremla Sojusz zwiększył swoją obecność na południowo-wschodniej flance. Jesienią ubiegłego roku media donosiły, że na północ Rumunii zostali przerzuceni żołnierze amerykańskiej 101 Dywizji Powietrznodesantowej. To jedna z najbardziej znanych jednostek US Army, z długą historią. Brała udział w desancie na plaże Normandii, wojnach w Wietnamie i Zatoce Perskiej. Na południowej flance Amerykanie rozlokowali się nieopodal granicy rumuńsko-ukraińskiej. – Mamy szansę trenować w terenie, którego być może w przyszłości przyjdzie nam bronić – mówił wówczas cytowany przez „New York Times” gen. Joseph McGee, dowódca dywizji.
Tymczasem żołnierze XII zmiany PKW Rumunia udział w misji oficjalnie rozpoczną w połowie lutego. – Wcześniej czeka nas szkolenie adaptacyjne pod okiem kolegów z XI zmiany – tłumaczy mjr Lachowicz. A już w połowie marca Polacy wyjadą na poligon, aby uczestniczyć w swoich pierwszych międzynarodowych ćwiczeniach. Takich przedsięwzięć będzie kilka. Największe odbędzie się w środku lata przy okazji zakrojonych na szeroką skalę manewrów „Defender Europe 2023”. To cykliczne przedsięwzięcie, którego scenariusz zakłada przerzut wojsk USA do Europy. Amerykanie wraz z sojusznikami ćwiczą potem na kilkunastu poligonach w różnych częściach kontynentu. – Nasi żołnierze wezmą udział w jednej z odsłon „Defendera” pod kryptonimem „Scorpion Legacy”. Szczegóły ćwiczeń ciągle jeszcze są uzgadniane. Wiadomo jednak, że czeka nas forsowanie przeszkody wodnej – zaznacza dowódca XII zmiany PKW Rumunia.
Podczas uroczystego pożegnania żołnierzy, które odbyło się w połowie grudnia w Stargardzie, dowódca 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej, gen. bryg. Szymon Koziatek mówił: „Jestem głęboko przekonany, że znacząco przyczynicie się do wzmacniania bezpieczeństwa w tym rejonie Europy. Wasze bogate wyszkolenie i doświadczenie znajdą odzwierciedlenie w owocnej współpracy z lokalnymi władzami i żołnierzami sojuszniczych armii”. Misja potrwa pół roku.
autor zdjęć: 12 SDZ, 12 BZ
komentarze