Dywersanci zamierzali uderzyć w zacumowany przy nabrzeżu statek. W jego kierunku wysłali niewielkiego drona z materiałem wybuchowym. Maszyna jednak nie dotarła do celu. Wpadła do basenu portowego. Na miejsce zostali wezwani nurkowie minerzy – to tylko jeden z epizodów prowadzonych na Islandii ćwiczeń „Northern Challenge '23”.
„Northern Challenge” to ćwiczenia organizowane przez islandzką straż przybrzeżną. Prowadzone są pod auspicjami NATO, choć przyciągają nie tylko członków Sojuszu. W tegorocznej edycji bierze udział przeszło 400 saperów i nurków minerów z 15 państw. Sami uczestnicy zgodnie przyznają, że to przedsięwzięcie wyjątkowe z co najmniej kilku powodów. Kluczowy jest tutaj realistyczny scenariusz. Jego autorzy czerpią z wiedzy na temat autentycznych wydarzeń, do których dochodziło m.in. podczas zagranicznych misji i ostatnich wojen. Ćwiczący mają do czynienia z wiernymi imitacjami namierzonych wówczas ajdików, czyli improwizowanych urządzeń wybuchowych. I wreszcie, poszczególne epizody ulokowane zostały nie na poligonie, lecz na lotnisku Keflavik i w okolicznych portach.
W „Northern Challenge” tradycyjnie już biorą udział Polacy. – Do dyspozycji mamy dwa teamy nurków minerów z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców oraz specjalistów z 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego – informuje kpt. mar. Wojciech Radziszewski, dowódca zgrupowania z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Zespoły przystępują do działań rano. Podczas odprawy dowódcy otrzymują wstępne informacje o wykrytych zagrożeniach i rejonach, w które należy się udać. Na miejscu dostają kolejne wskazówki od tak zwanego rozjemcy. Ciężar zadania spoczywa jednak na samych zespołach. – Muszą przeprowadzić rozpoznanie, odnaleźć niebezpieczny przedmiot, a następnie go zneutralizować – wylicza kpt. mar. Radziszewski. Na tym jednak nie koniec. – Już po detonacji żołnierze powinni zebrać jak najwięcej dowodów, a przede wszystkim zabezpieczyć szczątki samego urządzenia. Mogą przy tym korzystać z wiedzy przekazanej przez oddelegowanych na ćwiczenia pracowników FBI – mówi oficer. – Analiza zgromadzonych w ten sposób materiałów może przynieść szereg informacji na temat sprawców i sposobów ich działania – tłumaczy.
Scenariusz został skonstruowany tak, by z każdym dniem zadania były trudniejsze. – Urządzenia stają się coraz bardziej skomplikowane. Część z nich na przykład zawiera pułapki wymierzone w żołnierzy podejmujących próbę ich rozbrojenia – relacjonuje kpt. mar. Radziszewski. Jego podwładni od przeszło tygodnia realizują zadania zarówno na lądzie, jak i pod wodą. Podczas jednego z epizodów zostali zaalarmowani, że na ulicy stoi podejrzanie wyglądający samochód. Z bagażnika auta wystawały kable. Na miejscu żołnierze zabezpieczyli teren, a potem dostali się do wnętrza pojazdu, używając zdalnie sterowanego robota. Okazało się, że w bagażniku jest sporych rozmiarów beczka. – Wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z ajdikiem. Zainstalowaliśmy więc w samochodzie specjalny ładunek wodny. Chodziło o to, by zneutralizować urządzenie, ale nie niszczyć go całkowicie, i w ten sposób uzyskać materiał do analizy – wyjaśnia dowódca polskiego zgrupowania. Akcja zakończyła się powodzeniem. Inny epizod zakładał atak dywersantów na zacumowany w porcie statek. W jednostkę miał uderzyć niewielki dron z podwieszonym materiałem wybuchowym. Nie zdołał jednak dotrzeć do celu. Spadł tuż przy nabrzeżu i utknął pomiędzy betonowym blokiem a prowadzącą do wody drabinką. Wkrótce w porcie pojawili się nurkowie minerzy. Zdołali odciąć urządzenie wybuchowe od drona, jednak spadło ono do wody. Minerzy zeszli więc pod powierzchnię i założyli na ajdika ładunek kumulacyjny. W ten sposób zagrożenie zostało zlikwidowane.
W „Northern Challenge” Polacy biorą udział od kilku lat. Na Islandię jeżdżą przede wszystkim marynarze. – To najlepsze miejsce do treningu i wymiany doświadczeń związanych z działalnością pododdziałów rozminowania, które przecież muszą być gotowe, by mierzyć się z różnymi rodzajami zagrożeń. Nie tylko przedmiotami wybuchowymi i niebezpiecznymi z czasów ostatnich wojen, ale także improwizowanymi ładunkami wybuchowymi – podkreśla kadm. Piotr Sikora, dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, który na ostatnie dni ćwiczeń przyleciał do swoich podwładnych na Islandię. A tutaj spektrum możliwości jest naprawdę spore. Co więcej – wraz z technologicznym postępem staje się coraz szersze. – Dla mnie to już czwarta edycja „Northern Challenge”. Porównując ją z trzema poprzednimi, dostrzegam pewne różnice. Kiedyś w scenariusze poszczególnych epizodów częściej na przykład były wplatane drony – zaznacza kpt. mar. Radziszewski. Z jednej strony to zapewne pokłosie wojny w Ukrainie, z drugiej – widomy znak tego, że bezzałogowce są coraz bardziej dostępne i prostsze w obsłudze. Dostęp do tego rodzaju technologii mogą mieć więc nie tylko regularne armie, ale także dywersanci i terroryści – oczywiście w daleko tańszych i mniej skomplikowanych wersjach.
Ćwiczenia na Islandii potrwają do końca tygodnia.
autor zdjęć: 13 dTR
komentarze