Miała krótką, lecz pełną zwrotów historię. Początkowo wspierała walczące z Rosją państwa centralne, potem występowała przeciwko nim. Niezmienny pozostawał tylko cel, który przyświecał jej twórcom – niepodległa Rzeczpospolita. 22 października 1914 roku powstała Polska Organizacja Wojskowa.
Członkowie POW.
Jesień 1914 roku. W Królestwie Polskim trwają zaciekłe walki. Wojska rosyjskie, niemieckie i austriackie przetaczają się przez kolejne miejscowości. Sytuacja zmienia się niczym w kalejdoskopie. Pewnego dnia w jednym z przyfrontowych miasteczek zatrzymuje się niepozorny młodzieniec. Szary płaszcz i okulary w cienkiej oprawie upodabniają go trochę do studenta, który czas spędza głównie w zaciszu bibliotek i sal wykładowych. W rzeczywistości to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Józefa Piłsudskiego – doświadczony konspirator, uczestnik marszu I Kompanii Kadrowej, oficer formowanych w Galicji Legionów Polskich. Nazywa się Tadeusz Żuliński i właśnie jedzie do Warszawy, by odbudować tam antyrosyjską konspirację. Podróż w pojedynkę to jednak ogromne ryzyko. Samo miasteczko zostało dopiero co opuszczone przez Austriaków. Lada moment mają się tutaj pojawić Rosjanie. W powietrzu czuć nastrój wyczekiwania i niepewności. Zanim jednak do miejscowości wkroczą jegrzy, niespodziewanie pojawia się w niej samochód z rozbawionym damsko-męskim towarzystwem. Chwilę później Żuliński wpada na przybyszów w miejscowej restauracji. Nawiązują rozmowę, podczas której przedstawia się jako ziemianin, który w sprawach majątkowych zamierza dotrzeć pod Puławy. „A to my możemy podwieźć” – słyszy. Wkrótce auto dziarsko rusza w stronę, gdzie powinny znajdować się rosyjskie posterunki. Przy pierwszym Żuliński widzi, jak jego towarzysze wyciągają z kieszeni… legitymacje carskich wywiadowców. Żołnierz salutuje i puszcza samochód dalej. I tak posłaniec Piłsudskiego dociera do Puław, a potem, już samotnie, do Warszawy.
22 października pojawia się w lokalu kontaktowym przy ulicy Wspólnej. Tego właśnie dnia rozpoczyna się historia Polskiej Organizacji Wojskowej.
Zebrać kółka i kółeczka
Wybuch I wojny światowej otworzył przed Polakami niepowtarzalną szansę. Państwa zaborcze znalazły się w dwóch wrogich wobec siebie obozach. Józef Piłsudski, który przez lata wyrósł na lidera niepodległościowej konspiracji, był przeświadczony, że plan odbudowy Rzeczypospolitej wymaga zbrojnego wystąpienia u boku jednego z zaborców. „Wybór padł na Austrię, od półwiecza obdarzającą Polaków autonomią, gdzie między innymi najłatwiej było […] przygotować kadry dla późniejszej armii polskiej” – pisze prof. Tomasz Nałęcz, autor monografii poświęconej POW-owi. Niebawem też pod skrzydłami Austriaków zaczęły powstawać Legiony Polskie. Piłsudski objął w nich funkcję dowódcy I Brygady. Wiedział jednak, że państwom zaborczym nie należy ufać bezgranicznie, a wobec dynamicznej sytuacji na froncie i politycznych salonach sojusze rychło mogą ulec odwróceniu. Dlatego Polacy nie powinni rezygnować z budowy konspiracyjnych struktur wojskowych, które stanowiłyby dopełnienie, a zarazem alternatywę wobec tych istniejących oficjalnie.
Takie podziemne organizacje do niedawna działały w kontrolowanym przez Rosję Królestwie Polskim. Po wybuchu wojny Związek Walki Czynnej i Polskie Drużyny Strzeleckie jednak się rozpadły. Większość członków została wcielona do rosyjskiej armii. Pozostali nie bardzo wiedzieli, co robić. Na zbrojne wystąpienie przeciwko Rosji bądź przebicie się do austriackiej Galicji byli zbyt słabi. Jeszcze w sierpniu Piłsudski posłał do Warszawy Karola Rybasiewicza z rozkazem pozbierania rozproszonych oddziałów i przejęcia nad nimi dowództwa. Po części mu się to udało, jednak konspiracyjne struktury na dobre okrzepły dopiero po przybyciu Żulińskiego. Wtedy też pojawiła się nazwa Polska Organizacja Wojskowa. Nowy dowódca wspominał potem: „Miesiąc cały poświęciłem na silniejsze opanowanie istniejących kół, kółeczek organizacyjnych, szczególnie na prowincji. Zorganizowałem kasę wojenną […]. Konferencje z poszczególnymi partiami i ludźmi doprowadziły wreszcie do tego, że wojskowa organizacja była przez wszystkich niepodległościowców popierana”. Miała ona się zająć dywersją i wywiadem. Werbowała nowych członków, prowadziła szkolenia, gromadziła broń.
Tymczasem na Warszawę parły niemieckie wojska. Piłsudski zakładał, że niebawem Rosjanie sami opuszczą stolicę, a wtedy POW zamanifestuje swoją obecność. „Instrukcja polecała obsadzić Zamek, Belweder, Arsenał, koszary, wysadzić pomnik na placu Zielonym [stał tam monument poświęcony oficerom-lojalistom zabitym w noc wybuchu powstania listopadowego – przyp. red.], wywiesić maksymalną liczbę polskich sztandarów narodowych. Niemców miał powitać oddział organizacji, występujący w roli gospodarzy” – wylicza w swojej książce prof. Nałęcz. Zaraz jednak dodaje: „Oczywiście program ten znacznie przerastał możliwości piłsudczykowskiego podziemia. Formułując wytyczne, komendant kierował się przede wszystkim własnymi potrzebami politycznymi”.
Ostatecznie do wielkiej demonstracji polityczno-militarnej nie doszło. Kiedy jednak na początku sierpnia 1915 roku Niemcy wkroczyli do Warszawy, peowiacy częściowo się zdekonspirowali. Coraz silniej akcentowali też, że są organizacją nie tylko militarną, lecz także polityczną. Niebawem jednak sytuacja miała ulec radykalnej zmianie.
Józef Piłsudski z oficerami POW w 1917 roku.
Plecami do centrum
Latem 1915 roku w szeregach POW-u mogło służyć około 4 tys. żołnierzy. Część z nich zasiliła szeregi Legionów Polskich. Piłsudski starał się jednak hamować ten ruch. Tym bardziej że stosunki z państwami centralnymi systematycznie się pogarszały. Polacy coraz częściej mieli poczucie, że są traktowani instrumentalnie. Pewne rozprężenie przyniósł akt 5 listopada 1916 roku, w którym władze niemieckie i austro-węgierskie zadeklarowały, że po wojnie doprowadzą do odbudowy Królestwa Polskiego – samodzielnego, lecz funkcjonującego „w ścisłej łączności ze sprzymierzonymi mocarstwami”. W styczniu 1917 roku POW podporządkowała się Tymczasowej Radzie Stanu, polskiemu quasi-rządowi powołanemu przez mocarstwa okupacyjne. Piłsudski zaś został referentem Komisji Wojskowej TRS.
Tymczasem w marcu w Rosji wybuchła rewolucja. Ustąpił car, a w kraju zapanował chaos. „Rosja jako najważniejsza siła w naszych obliczeniach politycznych, ten nasz wróg największy, na dłuższy przeciąg czasu ustępowała z pola. W tym okresie można się było nie liczyć z bezpośrednim niebezpieczeństwem rosyjskim i należało teraz zwrócić całą energię przeciwko dwóm innym okupantom” – pisał Leon Wasilewski, działacz POW-u. Wkrótce też wśród legionistów doszło do buntu. Większość żołnierzy odmówiła włączenia do Polskiej Siły Zbrojnej, którą dowodził generalny gubernator warszawski Hans von Beseler, i złożenia przysięgi na wierność dwóm cesarzom. Doszło do masowego internowania, a Piłsudski jako prowodyr zajść trafił do więzienia. Wtedy też ostatecznie zerwał z państwami centralnymi. Przeciwko nim zwróciła się też POW, która od pewnego już czasu ponownie działała w podziemiu.
Członkowie, podobnie jak w pierwszym okresie działalności, prowadzili działania wywiadowcze i dywersyjne. Najgłośniejszą bodaj akcją była „krwawa środa”. „Plan wystąpienia z 16 października 1918 przewidywał uderzenie w okupacyjny aparat policyjny. Przede wszystkim zakładano likwidację maksymalnej liczby konfidentów. Dopuszczano też zamachy na umundurowanych policjantów i żandarmów” – pisze prof. Nałęcz. Dokładna liczba zabitych tego dnia nie jest znana. Współpracownik Piłsudskiego Jędrzej Moraczewski mówi o 200 osobach. Historyk w to powątpiewa. Zaraz jednak dodaje: „Nie ulega wątpliwości, że te działania wzbudziły popłoch”. POW w tym czasie naprawdę miała czym straszyć. Tylko w Królestwie Polskim liczba członków sięgnęła 20 tys. Kolejne 10 tys. działało w Galicji, w zaborze pruskim czy na ziemiach rosyjskich i przez Rosję kontrolowanych. „Uwagę koncentrowano na oddziałach niemieckich, austriackich, ale także na frontach rosyjskiej wojny domowej, gromadząc informacje zarówno o kondycji Armii Czerwonej, jak i formacji antyrewolucyjnych. W tym ostatnim przypadku zbierano informacje z terenu całego byłego imperium rosyjskiego, nie wyłączając Syberii i terenów północnych” – podkreślają Przemysław Olstowski i Mariusz Wołos, autorzy tekstu podsumowującego działalność Polskiej Organizacji Wojskowej.
Kiedy losy wojny były już rozstrzygnięte, a Rzeczpospolita wyłaniała się z niebytu, oddziały POW-u zaczęły rozbrajać żołnierzy państw centralnych. W grudniu 1918 roku peowiacy oficjalnie stali się częścią Wojska Polskiego. „Zaledwie w ciągu czterech lat konspiracja wojskowa, której przed 1914 rokiem w ogóle nie uwzględniano w koncepcjach działania, stała się głównym czynnikiem decydującym o znaczeniu ruchu, w poważnej mierze kształtującego oblicze odradzającego się państwa polskiego. Niewiele było w najnowszej historii Polski zjawisk analogicznych do tej błyskawicznej, jak na ruchy masowe, kariery” – podsumowuje prof. Tomasz Nałęcz.
Podczas pisania korzystałem z następujących źródeł: Tomasz Nałęcz, „Polska Organizacja Wojskowa 1914–1918”, Wrocław 1984; Przemysław Olstowski, Mariusz Wołos, „Rola militarna i polityczna Polskiej Organizacji Wojskowej w odzyskaniu niepodległości. Próba bilansu”, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2018/1-2; Zygmunt Zygmuntowicz, „Komendant podziemnej Warszawy”, Lwów 1937; Marek Gałęzowski, Tadeusz Żuliński „Roman Barski”, wyd. IPN 2020.
autor zdjęć: NAC, Wikipedia
komentarze