Polscy i amerykańscy żołnierze skrzyżowali rękawice na ringu w bazie Ghazni. I choć rywalizacja była bardzo zacięta, tym razem zwycięzca nie był najważniejszy. Bokserską galę zorganizowano, by zebrać pieniądze dla poszkodowanych amerykańskich żołnierzy. Podczas imprezy udało się zgromadzić około 1500 dolarów.
W siedzibie amerykańskiego Zespołu ds. Odbudowy Prowincji panowała atmosfera jak w nowojorskiej Madison Square Garden. Żołnierze z bazy Ghazni zebrali się, by obejrzeć bokserskie walki pomiędzy polskimi i amerykańskimi żołnierzami. Ale nie były to typowe zawody sportowe. Zorganizowano je, aby wesprzeć fundację pomocy rannym amerykańskim żołnierzom – Wounded Warrior. Mimo charytatywnego celu imprezy, zawodnicy na ringu walczyli jak zawodowcy. Nie brakowało celnych ciosów, sprytnych uników, polała się krew. Emocji było tym więcej, że walczyły również kobiety.
Polacy i Amerykanie stoczyli sześć walk. Najpierw na ring wyszły kobiety. W tym starciu Edyta Tyc, specjalista z Grupy ds. Zarządzania i Rozwoju Dystryktów okazała się lepsza od amerykańskiej koleżanki, pomimo że wcześniej nie miała do czynienia z boksem. – Cel był szczytny, więc nie mogłam odmówić, ale trenowałam tylko 17 dni. Na ringu pierwszy raz kogoś uderzyłam – opowiada z uśmiechem zwyciężczyni. W pozostałych walkach mierzyli się mężczyźni. Najpierw rozegrane zostały trzy walki: Polacy kontra Amerykanie, a potem rywalizowali ze sobą zawodnicy tych samych nacji.
Doping był naprawdę gorący, widownia entuzjastycznie kibicowała swoim faworytom. – Nie była to moja pierwsza walka na ringu, ale w takiej atmosferze walczyłem po raz pierwszy. To była ogromna satysfakcja również dlatego, że idea była szczytna. Doping ze strony widowni był niesamowity – podsumował galę jeden ze zwycięzców st. szer. Piotr Czosnyka, z 6 Batalionu Dowodzenia z Krakowa.
Źródło: Sekcja Informacyjno-Prasowa PKW Afganistan
autor zdjęć: ppor. Katarzyna Szal
komentarze