– Praca i zaangażowanie kobiet w Kosowie mogą znacznie wspomóc lokalną społeczność w odbudowie kraju, trzeba tylko przekonać do tego mężczyzn – mówi porucznik Paulina Oleśków-Dąbska z 5 Pułku Artylerii w Sulechowie, pierwszy przeszkolony doradca do spraw równości płci w Siłach Zbrojnych. W listopadzie wyjedzie na misję do Kosowa.
Jak trafiła Pani na kurs doradców do spraw równości płci w Międzynarodowym Centrum Szkoleniowym szwedzkich Sił Zbrojnych?
Zostałam zakwalifikowana na XXVII zmianę PKW KFOR w Kosowie, a tam takie stanowisko było potrzebne. Ważne było też to, że znam język angielski na poziomie średnio zaawansowanym.
Po co w armii taka funkcja?
Doradca do spraw równości płci podpowiada dowódcy, jak powinien wprowadzać w życie rezolucje numer 1325 i 1820 Rady Bezpieczeństwa ONZ. To dokumenty, które mówią o równości płci, o takim samym traktowaniu kobiet i mężczyzn, o ochronie kobiet i ich społecznej aktywności, o tym jak ważna jest ich rola w odbudowie kraju zniszczonego wojną lub konfliktem zbrojnym. Doradca musi się dowiedzieć, jaka jest sytuacja kobiet w danym rejonie i zdecydować, jak może im pomóc oraz zachęcić do pracy na rzecz lokalnej społeczności.
Czyli takie stanowisko jest potrzebne, bo łamane są prawa kobiet?
Dyskryminacja dotyczy obu płci. Doradca reaguje na krzywdę, jaka dotyka zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Na kursie oglądaliśmy film „Tańczący chłopcy w Afganistanie” mówiący o seksualnym wykorzystywaniu młodych afgańskich chłopców. W taki proceder często zaangażowani są miejscowi notable i policjanci.
Co wtedy może zrobić doradca?
Powinien poinformować dowódcę, że są takie przypadki, a dowódca powinien uczulić na takie sytuacje żołnierzy.
Czym będzie się Pani zajmowała w Kosowie?
Najpierw muszę się zorientować, czy kobiety w Kosowie są aktywne, jaki mają status w społeczeństwie. Będę starała się wyszukiwać nieformalnych lokalnych przywódców, którzy mogą być moimi sprzymierzeńcami w angażowaniu kobiet do społecznych akcji i działania na rzecz pokoju w tym kraju.
Będzie Pani pracowała w męskim, muzułmańskim środowisku.
To będzie duże wyzwanie i długi, obliczony na lata proces. Zmiana świadomości ludzi, w tym przypadku kosowskich muzułmanów, nie nastąpi z dnia na dzień. Praca i zaangażowanie kobiet mogą znacznie wspomóc lokalną społeczność, trzeba tylko przekonać do tego mężczyzn. Niekiedy także kobiety piastują różne stanowiska, będę chciała je wykorzystać jako lokalne liderki. Zamierzam współpracować z panią porucznik z austriackich sił zbrojnych, którą poznałam na kursie. Będzie ona pełniła podobną do mojej funkcję w kwaterze głównej KFOR w Prisztinie. Wspólnie będziemy się starały pozytywnie wpływać na lokalną społeczność, aby poprawiać sytuację kobiet.
Czego się Pani nauczyła na kursie, co można by wykorzystać podczas misji w Kosowie?
Wykłady teoretyczne dotyczyły współpracy doradcy z instytucjami rządowymi i pozarządowymi w rejonie misji. Wyjaśniano nam też różnice kulturowe, poruszano tematykę praw człowieka oraz przemocy wobec kobiet i mężczyzn. Mieliśmy też zajęcia praktyczne, podczas których naszym zadaniem było rozwiązanie konkretnych problemów, z jakimi możemy zetknąć się w rejonie misji. Jednym z takich zadań była reakcja na przemoc wobec kobiet i dzieci w obozie dla uchodźców w fikcyjnym państwie Gotia. Doradca nie mógł wejść na teren obozu, więc starał się nawiązać współpracę z formalnymi i nieformalnymi przywódcami tej społeczności, zorganizował spotkanie, aby wyjaśnić, kto bierze udział w tych aktach przemocy i dlaczego do nich dochodzi.
autor zdjęć: Archiwum Pauliny Oleśków-Dąbskiej
komentarze