Ponad 1300 żołnierzy, w tym pluton z Polski, weźmie udział w ćwiczeniach „Rapid Trident”, które rozpoczynają się jutro w okolicach Lwowa. Spadochroniarze 6 Brygady Powietrznodesantowej będą się tam desantować z ukraińskich samolotów transportowych.
Do 19 lipca okolice Lwowa zamienią się w międzynarodowy poligon. W wojskowych manewrach w ukraińskim Międzynarodowym Centrum Pokoju i Bezpieczeństwa uczestniczyć będą żołnierze z 16 państw, m.in. z Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Polski, Danii, Norwegi, Szwecji, Rumunii, Kazachstanu i Turcji. Główną rolę podczas ćwiczeń odgrywać będą wojskowi z USA i Ukrainy.
„Rapid Trident-13” to ćwiczenia, w których uczestniczyć będą Wojska Lądowe, pododdziały powietrznodesantowe i Siły Powietrzne Podczas manewrów wojskowi będą wykorzystywać m.in. ukraińskie śmigłowce Mi-8 i samoloty transportowe An-26. Odbędą się desantowania żołnierzy z różnych typów samolotów oraz zrzuty zasobników towarowych.
Do udziału w ćwiczeniach zaproszeni zostali także polscy żołnierze. Na Ukrainę wyjedzie w piątek 38 spadochroniarzy z 6 batalionu powietrznodesantowego z Gliwic. Stworzą międzynarodową kompanię powietrznodesantową. Zastępcą dowódcy tej kompanii będzie kpt. Cezary Gabryszak.
- Ćwiczenie podzielone będzie na dwa etapy. Na początku nasza kompania wykona operację powietrznodesantową, a później w drugiej części ćwiczenia przejdziemy do działań stabilizacyjnych. Będziemy postępować tak jakbyśmy byli np. w Afganistanie – wyjaśnia kpt. Gabryszak.
Żołnierze będą m.in. prowadzić patrole, eskortować konwoje, organizować posterunki kontrolne, chronić bazę i lotnisko, przeszukiwać budynki i miejscowości. Polscy spadochroniarze na ćwiczenia zabierają broń, wyposażenie indywidualne oraz siedem Hummerów.
- Nasi żołnierze będą desantować się na ukraińskich spadochronach i z ukraińskich samolotów. W przypadku AN-26 prędkość z jaką leci samolot w czasie zrzutu jest większa niż w używanych w Polsce Casach i Herculesach, dlatego żołnierze będą się desantować na spadochronach z dwustopniowym system otwarcia – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej. Oznacza to, że po opuszczeniu samolotu na wysokości 700 metrów skoczek otworzy najpierw spadochron stabilizujący, który wyhamuje jego prędkość, a dopiero po kilku sekundach otworzy spadochron główny. Ten sposób desantowania w Polsce był praktykowany jeszcze dziesięć lat temu.
Wojskowe manewry na Ukrainie odbywają się cyklicznie od kilkunastu lat w ramach programu „Partnerstwo dla Pokoju”. Dotyczy on współpracy militarnej państw-członków Sojuszu Północnoatlantyckiego z krajami partnerskimi spoza NATO.
autor zdjęć: arch. 6 BPD
komentarze